– Mówił pan zawodnikom, że mają zagrać z Amerykanami jak z Niemcami podczas finałów mistrzostw Europy, ale chyba pierwszy raz pana zignorowali?
Po takim pytaniu zadanym na konferencji po środowym meczu Beenhakker musiał zastanawiać się dłużej niż zwykle. W Krakowie postawił na zaufanych piłkarzy i chociaż przekonuje, że porażka 0:3 była wypadkiem przy pracy, na pewno czekają go teraz dwa miesiące intensywnego myślenia. Nie licząc nieoficjalnego spotkania z grającymi w polskiej lidze obcokrajowcami, reprezentacja Polski od zakończenia eliminacji mistrzostw Europy wygrała cztery mecze z rzędu, w których nie straciła nawet gola. Pokonanie w lutym wysoko notowanych Czechów według trenera spowodowało nadmierne rozluźnienie, piłkarze zaczęli myśleć, że wygrywać będą dalej bez większego wysiłku.
Paweł Brożek czy Łukasz Piszczek w Krakowie dostali szansę występu, co w przypadku tego pierwszego – grającego na własnym stadionie i na ulubionej pozycji – było sytuacją wymarzoną. Ale nawet oni specjalnie się nie starali. Beenhakker przyznał, że po tym meczu wie już, kto na pewno nie znajdzie się w kadrze na Euro, ale najpierw powiadomi o tym samych zainteresowanych. Brożka powinien poinformować jeszcze w Krakowie.
Gorzej, że Holendra zawiedli zarówno piłkarze, którzy w eliminacjach grywali rzadko albo w ogóle, jak i ci, na których stawiał regularnie. Boczni obrońcy w spotkaniu z Amerykanami nie tylko nie wspomagali ataków skrzydłami, ale zawodzili także w defensywie. Grzegorzowi Bronowickiemu zaczyna szkodzić dobry występ przeciwko Portugalii, bo wszyscy porównują jego obecną formę do tej sprzed półtora roku, a być może piłkarz Crvenej Zvezdy nigdy już nie będzie tak grał.
Marcin Wasilewski pokazał, że jedyne, co może zagwarantować w meczu z Niemcami, to wykluczenie z gry. Grał równie agresywnie w odbiorze co nieudacznie, gdy miał piłkę przy nodze. To, że jego Anderlecht Bruksela przegrywa u siebie z Bayernem Monachium 1:5, kiedy Polak jest na boisku, a wygrywa w rewanżu 1:0, kiedy pauzuje za czerwoną kartkę, być może nie jest przypadkiem. Paweł Golański, który grał w eliminacjach, w Krakowie siedział na ławce. Czy dlatego, że jest jeszcze w słabszej formie?