Na Euro nie pojedziemy na luzie

Najwyższa porażka za kadencji Leo Beenhakkera przyszła w dobrym momencie. Przez dwa miesiące trener nie będzie mógł tylko chwalić swoich piłkarzy

Aktualizacja: 28.03.2008 09:26 Publikacja: 27.03.2008 23:55

Na Euro nie pojedziemy na luzie

Foto: Rzeczpospolita

– Mówił pan zawodnikom, że mają zagrać z Amerykanami jak z Niemcami podczas finałów mistrzostw Europy, ale chyba pierwszy raz pana zignorowali?

Po takim pytaniu zadanym na konferencji po środowym meczu Beenhakker musiał zastanawiać się dłużej niż zwykle. W Krakowie postawił na zaufanych piłkarzy i chociaż przekonuje, że porażka 0:3 była wypadkiem przy pracy, na pewno czekają go teraz dwa miesiące intensywnego myślenia. Nie licząc nieoficjalnego spotkania z grającymi w polskiej lidze obcokrajowcami, reprezentacja Polski od zakończenia eliminacji mistrzostw Europy wygrała cztery mecze z rzędu, w których nie straciła nawet gola. Pokonanie w lutym wysoko notowanych Czechów według trenera spowodowało nadmierne rozluźnienie, piłkarze zaczęli myśleć, że wygrywać będą dalej bez większego wysiłku.

Paweł Brożek czy Łukasz Piszczek w Krakowie dostali szansę występu, co w przypadku tego pierwszego – grającego na własnym stadionie i na ulubionej pozycji – było sytuacją wymarzoną. Ale nawet oni specjalnie się nie starali. Beenhakker przyznał, że po tym meczu wie już, kto na pewno nie znajdzie się w kadrze na Euro, ale najpierw powiadomi o tym samych zainteresowanych. Brożka powinien poinformować jeszcze w Krakowie.

Gorzej, że Holendra zawiedli zarówno piłkarze, którzy w eliminacjach grywali rzadko albo w ogóle, jak i ci, na których stawiał regularnie. Boczni obrońcy w spotkaniu z Amerykanami nie tylko nie wspomagali ataków skrzydłami, ale zawodzili także w defensywie. Grzegorzowi Bronowickiemu zaczyna szkodzić dobry występ przeciwko Portugalii, bo wszyscy porównują jego obecną formę do tej sprzed półtora roku, a być może piłkarz Crvenej Zvezdy nigdy już nie będzie tak grał.

Marcin Wasilewski pokazał, że jedyne, co może zagwarantować w meczu z Niemcami, to wykluczenie z gry. Grał równie agresywnie w odbiorze co nieudacznie, gdy miał piłkę przy nodze. To, że jego Anderlecht Bruksela przegrywa u siebie z Bayernem Monachium 1:5, kiedy Polak jest na boisku, a wygrywa w rewanżu 1:0, kiedy pauzuje za czerwoną kartkę, być może nie jest przypadkiem. Paweł Golański, który grał w eliminacjach, w Krakowie siedział na ławce. Czy dlatego, że jest jeszcze w słabszej formie?

Z czterech zawodników Wisły dwóch wypadło całkiem nieźle. Dariusz Dudka w drugiej połowie jako stoper zrobił dużo lepsze wrażenie niż wracający po kontuzji Arkadiusz Radomski, a Radosław Matusiak, chociaż do najwyższej formy jeszcze dużo mu brakuje, pokazał Brożkowi, jak przekonać do siebie Beenhakkera, nawet nie strzelając gola.

Grający na prawej pomocy Wojciech Łobodziński powinien obejrzeć jeszcze raz mecz w Krakowie, by podpatrzyć u Landona Donovana, jak się dośrodkowuje, i chociaż nominacji na Euro może być pewny, to jednak jeśli do zdrowia wróci Jakub Błaszczykowski, miejsca w pierwszym składzie nikt mu nie zagwarantuje.

Paradoksalnie do kadry na mistrzostwa najbardziej zbliżyli się piłkarze, którzy w Krakowie nie wystąpili. Poza Błaszczykowskim z powodów zdrowotnych zabrakło także Michała Żewłakowa i Rafała Murawskiego, a Radosław Majewski zamiast przegrać 0:3, wolał oczarować Anglię w towarzyskim meczu reprezentacji młodzieżowych. Nie przypadkiem Beenhakker zapytany, czy kadra na mecz w Krakowie to kadra na Euro, powiedział, że nie można zapominać o piłkarzach z młodzieżówki. Choć liczba mnoga w tym przypadku to raczej kurtuazja.

Problemem, którego Beenhakker nie bagatelizuje, jest to, że wielu jego piłkarzy nie ma miejsca w drużynach klubowych. Przeciwko Portugalii, w wygranym 2:1 najlepszym meczu za jego kadencji, w składzie reprezentacji pojawili się nowi zawodnicy, ale tacy, którzy na co dzień grali w klubach.

Teraz dwóch: Jacek Krzynówek i Mariusz Lewandowski, zapomniało, że na pół roku przed ważnym turniejem lepiej nie mówić o zmianie klubu, bo w ten sposób można tylko zapewnić sobie miejsce na ławce rezerwowych. Do niedawna z tego samego powodu nie grał także Radomski, a Piszczek na Herthę jest podobno jeszcze za młody.

Beenhakker nie wytłumaczył, dlaczego nie wpuścił na boisko Tomasza Kuszczaka, mimo że została mu do wykorzystania jeszcze jedna zmiana. Kuszczak, prowokowany przez dziennikarzy do krytyki selekcjonera, odpowiadał, jakby właśnie grał przez 90 minut i był bohaterem spotkania.Artur Boruc na pytanie, czy gdyby był bardziej wygimnastykowany, zareagowałby lepiej przy trzecim golu, odpowiedział tylko, iż wie, że jest gruby.

Inni piłkarze mówili, że porażka z Amerykanami to zimny, ale bardzo potrzebny prysznic (Lewandowski), sprowadzenie na ziemię (Żurawski), albo przekonywali, że to jeszcze nie koniec świata (Smolarek). Najmniej mądrze wypowiadali się Matusiak i Brożek. Pierwszy w wywiadzie dla TVP stwierdził, że reprezentację sparaliżował wypełniony po brzegi stadion. Drugi – że „naganiał się w tym meczu jak Żyd po pustym sklepie, ale w ogóle nie dostawał podań”. Stwierdzenie reprezentanta kraju zacytowała oficjalna strona internetowa Wisły.

W środowy wieczór w najwyższej formie byli tylko kibice. Dopingowali przez cały mecz, a pocieszać ich może fakt, że Beenhakker porażki nie zbagatelizował. Konferencja z selekcjonerem była dłuższa nawet od tych po zwycięstwach nad Portugalią i Belgią w Chorzowie. Holender starał się spokojnie wytłumaczyć, dlaczego mimo wszystko jest optymistą przed wyjazdem na mistrzostwa Europy.

Wnioski z porażki są jasne: Beenhakker ma ufać tylko swojej intuicji, która nie zawiodła go w eliminacjach, a piłkarzy na zgrupowaniu w Niemczech czeka dużo pracy z właśnie zatrudnionym fizjologiem. Polacy nie zapomnieli, jak grać w piłkę. Trener uznał, że zapomnieli jedynie o tym, że nie są jeszcze mistrzami Europy, ale on im o tym przypomni. – Po meczu z USA jesteśmy dużo lepiej przygotowani do turnieju. Stać nas na wyjście z grupy – powiedział Beenhakker.

– Mówił pan zawodnikom, że mają zagrać z Amerykanami jak z Niemcami podczas finałów mistrzostw Europy, ale chyba pierwszy raz pana zignorowali?

Po takim pytaniu zadanym na konferencji po środowym meczu Beenhakker musiał zastanawiać się dłużej niż zwykle. W Krakowie postawił na zaufanych piłkarzy i chociaż przekonuje, że porażka 0:3 była wypadkiem przy pracy, na pewno czekają go teraz dwa miesiące intensywnego myślenia. Nie licząc nieoficjalnego spotkania z grającymi w polskiej lidze obcokrajowcami, reprezentacja Polski od zakończenia eliminacji mistrzostw Europy wygrała cztery mecze z rzędu, w których nie straciła nawet gola. Pokonanie w lutym wysoko notowanych Czechów według trenera spowodowało nadmierne rozluźnienie, piłkarze zaczęli myśleć, że wygrywać będą dalej bez większego wysiłku.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej