UEFA, czyli Europejska Unia Piłkarska, jedna z najbardziej rozpoznawalnych organizacji, wchodzących w skład federacji światowej, czyli FIFA, powstała dopiero w roku 1954, niemal 40 lat po południowoamerykańskiej i w tym samym roku co azjatycka. Na pierwszy rzut oka to dziwne, ale była w tym pewna logika.
Jules Rimet, Francuz nazywany „ojcem mundiali”, rządził w FIFA żelazną ręką przez 33 lata (1921 – 1954). Miał zasługi, których nikt mu nie odbiera, ale bał się, że ktoś może podkopać jego pozycję. Z tego powodu nie zachęcał zadufanych w sobie federacji brytyjskich, aby wreszcie zostały członkami FIFA (stało się to dopiero w roku 1946), i nie uważał za stosowne zakładanie organizacji na Starym Kontynencie. Wychodził z założenia, że skoro władze FIFA składają się w większości z Europejczyków, to futbolowe interesy tej części świata są chronione. Powoływanie nowej federacji byłoby dublowaniem FIFA i zagrożeniem dla niej.
17 drużyn zgłosiło się do pierwszych mistrzostw Europy
Jego opinii nie podzielało wielu działaczy, ale pozycja Rimeta była przez lata niezagrożona, a jego słowo – święte. Sytuacja uległa zmianie dopiero w roku 1954. Rimet miał już wówczas 81 lat, rezygnował ze stanowiska i do głosu doszli jego co ambitniejsi podwładni. Jednym z nich był Henri Delaunay.
Kiedy w roku 1919 Rimet objął stanowisko prezydenta Francuskiej Federacji Futbolu, wybrał Delaunaya na jej sekretarza generalnego, a ten był nim nieprzerwanie przez 36 lat! Delaunay, młodszy o dziesięć lat, nie tylko wywiązywał się z zadań wzorowo, ale przedstawiał też własne pomysły.