Trener prosi o spokojny sen

Drużyna Leo Beenhakkera ciągle bez formy. We wczorajszym meczu zabrakło jednak kilku podstawowych graczy

Aktualizacja: 27.05.2008 15:11 Publikacja: 27.05.2008 03:05

Trener prosi o spokojny sen

Foto: Rzeczpospolita

Tłumaczenie jest to samo, jak po kiepskim meczu kontrolnym z FC Schaffhausen: Polacy są zmęczeni, bo na razie budują tylko siłę, nie pracują nad taktyką i szybkością. Piłkarze Leo Beenhakkera chyba nie spodziewali się jednak, że Macedonia zagra tak ambitnie. Trener Polaków stwierdził nawet, iż rywale grali tak, jakby ciągle wierzyli, że mogą wywalczyć awans na mistrzostwa Europy.

Ponieważ reprezentacja Polski rozegra dwa mecze dzień po dniu, skład na wczorajsze spotkanie nie był najsilniejszy. Zabrakło Macieja Żurawskiego, Ebiego Smolarka, Michała Żewłakowa, Artura Boruca i Wojciecha Łobodzińskiego. Nie siedzieli nawet na ławce rezerwowych, tylko z asystentami selekcjonera w czasie pierwszej połowy ćwiczyli na jednym z bocznych boisk ośrodka w Reutlingen.

Beenhakker pozwolił zagrać od pierwszej minuty rekonwalescentowi Grzegorzowi Bronowickiemu i był bardzo zadowolony z jego postawy. – Nie mówię jeszcze, że jest gotowy na turniej, ale jestem zachwycony pracą, jaką wykonał. Jeśli w najbliższych godzinach okaże się, że jego organizm w prawidłowy sposób zareagował na duży wysiłek, zbliżył się do ostatecznej kadry – mówił po meczu.

Drugi piłkarz, dla którego mecz z Macedonią był wyjątkowo ważny, to Radosław Matusiak. Piłkarz, który chyba jako pierwszy za kadencji Beenhakkera, został głośno skrytykowany za formę na początku zgrupowania, strzelił wyrównującego gola z rzutu karnego sześć minut przed końcem. Wcześniej raz mu wychodziło, raz nie, ale według trenera napastnicy w tym meczu mieli bardzo trudne zadanie. Matusiak na pewno nie wypadł gorzej niż Marek Saganowski, który wszedł na boisko w drugiej połowie, jednak wykorzystany karny mógł najwyżej poprawić jego kiepskie samopoczucie, a nie zmienić zdanie trenera.

– Nie wiem, co myśleć o Matusiaku. Proszę, dajcie mi trochę czasu, dajcie mi się przespać w spokoju. Walczy o miejsce, ale nie wiem, czy to wystarczy. Na szczęście zostało mi jeszcze 48 godzin na podjęcie decyzji – mówi Beenhakker.

Polacy od pierwszych minut grali bardzo nerwowo w obronie. Co prawda na najlepiej wyszkolonego technicznie zawodnika na boisku wyglądał Paweł Golański, który potrafił minąć nawet czterech rywali, jednak zbyt często dochodziło do niebezpiecznych sytuacji pod bramką Kuszczaka. W 45. minucie z rzutu wolnego uderzył na polską bramkę Goran Popov, polski bramkarz odbił piłkę przed siebie, z interwencją nie zdążył Mariusz Jop i Macedończycy schodzili do szatni prowadząc 1:0.

W drugiej połowie przez pewien czas w drużynie Beenhakkera grało aż ośmiu piłkarzy z polskiej ligi. Dla nich, według trenera, przestawienie się na reprezentacyjny poziom było największym problemem. – Co innego wysokie zwycięstwo nad kiepskim rywalem w ekstraklasie, co innego sparing z Macedonią. Rywal był silny, szybki i zostawiał nam bardzo mało miejsca. Wydaje mi się, że ci zawodnicy nauczyli się w Reutlingen szczególnie dużo. Sami zobaczyli, czy są już w stanie wznieść się na najwyższy poziom, taki na mistrzostwa Europy – mówił Holender.

Od dzisiaj jego drużyna zmienia treningi. Koniec z pracą nad kondycją, siłą i wytrzymałością. Zacznie się ćwiczenie stałych fragmentów gry, wariantów obrony i ataku. W dzisiejszym meczu z Albanią (transmisja w TVP 2 o 20.30) będzie chodziło o budowanie podstawowej jedenastki na pierwszy mecz turnieju z Niemcami, a nie przygotowywanie całej drużyny.

Fakt, że przeciwko Macedonii nie zagrało tak wielu podstawowych piłkarzy, pociesza. Adam Kokoszka, Radosław Majewski, Tomasz Zahorski czy Jakub Wawrzyniak nie są przecież szykowani przez Beenhakkera na liderów drużyny. Mogą być jedynie jej uzupełnieniem. – Ten sparing był dla mnie bardzo pożyteczny, rzucił światło na rozwiązanie problemów personalnych na pewnych pozycjach. Od wtorku zaczyna się nowy rozdział przygotowań. Etap przygotowania fizycznego jest już zakończony – mówi trener.

trenujących w Niemczech Leo Beenhakker nie zabierze na Euro. Decyzja już w środę

Od początku zgrupowania staram się nadrobić stracony przez kontuzję czas. Nie chodzi tylko o kolano, przez jeden dzień bolał mnie także mięsień, ale na szczęście nie mam żadnego poważnego urazu. Nie wiem, czy zdążę na Euro, ale ciągle w to wierzę.

Przy puszczonej bramce byłem zasłonięty, ale nie usprawiedliwia to mojej niezbyt dobrej interwencji. Ze swojego występu nie jestem zadowolony, mimo że raz udało mi się uratować zespół, kiedy napastnik rywali miał świetną okazję do zdobycia bramki. Do mistrzostw Europy zostało jeszcze trochę czasu i jestem pewien, że uda nam się wyeliminować błędy.

Jeśli miałbym ocenić drużynę za poniedziałkowy mecz, byłaby to piątka lub szóstka. Trzeba pamiętać, w jakim momencie przygotowań się znajdujemy. Nie mamy jeszcze prawa być szybcy i dobrze zgrani, skoro na razie tego nie ćwiczyliśmy. 8 czerwca, Klagenfurt – to jest data i miejsce, które pokazują cel całej naszej pracy.

Bramki - dla Polski: R. Matusiak (84-karny); dla Macedonii: G. Maznov (45). Żółte kartki: Polska: P. Golański, M. Lewandowski; Macedonia: G. Pandev, V. Grozdanovski. Sędziował Felix Brych (Niemcy). Widzów 2 500.

Polska: Kuszczak - Golański, Kokoszka, Jop, Bronowicki (46, Wawrzyniak) - Majewski (56, Saganowski), Murawski, Lewandowski (46, Dudka), Zahorski - Garguła (87, Pazdan) - Matusiak

Macedonia: Milosevski - Sedloski, Mitreski, Lazarevski (46, Vasoski), Popov (58, Petrov) - Noveski (46, Georgievski), Grozdanovski, Tasevski (46, Polozani), Trajanov (69, Ristic) - Maznov (46, Naumoski), Pandev (58, Stojkov)

masz pytanie, wyślij e-mail do autoram.kolodziejczyk@rp.pl

Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni