Czescy piłkarze są zaskoczeni wypowiedzią Michela Platiniego, który po ich zwycięstwie nad Szwajcarią (1:0) w pierwszym meczu mistrzostw stwierdził, że o trzy punkty wzbogaciła się słabsza drużyna. Kapitan reprezentacji Peter Cech uznał co prawda, że woli być w takiej roli, niż przyjmować gratulacje po pięknej grze w przegranym meczu, jednak musi zdawać sobie sprawę, że po jego kolegach spodziewano się więcej, niż skutecznej obrony w meczu ze jedną z najsłabszych drużyn turnieju.
Na mistrzostwach Europy cztery lata temu Czesi odpadli w półfinale z Grecją. Mieli wtedy drużynę, na której grę przyjemnie się patrzyło. Karel Brueckner kazał piłkarzom ciągle atakować, teraz najważniejsze nie jest już widowisko, tylko wynik. 68-letni trener w Czechach jest coraz mniej popularny, zarzuca mu się, że od mundialu w Niemczech nie wpuścił do zespołu świeżego powietrza, ciągle ufając tym samym piłkarzom. Czescy dziennikarze żartują nawet, że Brueckner zabrał na turniej tak wielu doświadczonych graczy, żeby nie czuć się staro przy kolacji.
Taktyka oparta na waleczności Pavla Nedveda i kreatywności Tomasa Rosickiego runęła w momencie, kiedy pierwszy z nich zakończył karierę reprezentacyjną, a drugi musi leczyć kontuzję. W spotkaniu ze Szwajcarami Czesi pokazali swoje nowe, nieatrakcyjne oblicze. Bronili się skutecznie, strzelili jednego gola, ale niemal jedyny schemat ataku w postaci wysokich podań do Jana Kollera, nie przynosił żadnych rezulatatów. Ponad dwumetrowy zawodnik gra skutecznie wtedy, gdy ma obok siebie niższego i szybszego napastnika. Rosickiego trudno jednak zastąpić. - Było ciężko, bo nie miałem żadnego wsparcia, a graliśmy przecież pod olbrzymią presją - mówił zawodnik.
Skład reprezentacji Czech na środowy mecz z Portugalią nie będzie się jednak wiele różnił od tego z pierwszego spotkania, trener nie ma wielkiego pola manewru. - Wiem, że musimy popracować nad stylem gry, jednak więcej w mojej drużynie mnie cieszy, niż smuci. Czterech obrońców, na których postawiłem, nie popełniło żadnego błędu, a wiedząc że mają za plecami takiego bramkarza jak Cech, o nasze tyły jestem spokojny - mówi Brueckner.
Dzisiejsze spotkanie w Genewie będzie grą o pewny awans do ćwierćfinału. Prowadzący Portugalczyków Luiz Felipe Scolari przestrzega co prawda przed samozadowoleniem, jednak to, co pokazali jego zawodnicy w pierwszym meczu, wygranym z Turcją 2:0, musi nastrajać go optymistycznie. Wracającą do ośrodka w Lugano drużynę powitało 12 tysięcy kibiców, autokar jadący autostradą musiało eskortować kilkadziesiąt samochodów policyjnych. I to nie tylko dlatego, że największa gwiazda drużyny Cristiano Ronaldo w głosowaniu kilkunastu tysięcy kobiet z krajów wszystkich finalistów uznany został najprzystojniejszym piłkarzem turnieju.