To trzeci przypadek dopingu w tegorocznym wyścigu. O pozytywnym wyniku badania Ricco mówiło się już po wpadce Manuela Beltrana. Hiszpan z grupy Liquigas był pierwszym, u którego wykryto stosowanie EPO zewnątrzpochodnego i wykluczono z wyścigu. W środę to samo spotkało jego rodaka Moisesa Duenasa (Barloworld).
Ricco, u którego pozytywny wynik dało badanie z 5 lipca (w jego moczu wykryto syntetyczną erytropoetynę o nazwie CERA), zdążył jeszcze wygrać w niedzielę swój drugi górski etap w wyścigu, a w czwartek został wyprowadzony przez policję z wozu swojej ekipy na starcie do XII etapu w Lavelanet i przewieziony na przesłuchanie do Mirepoix.
Wkrótce po tym szef ekipy Saunier Duval Matxin Fernandez oznajmił, że zostaje ona wycofana z wyścigu i czasowo zawiesza swoją aktywność. W grupie tej, oprócz Ricco, jechali m.in. Leonardo Piepoli, zwycięzca „królewskiego“ etapu w Pirenejach, i Juan Jose Cobo, ósmy w klasyfikacji generalnej, tuż przed Ricco.
Wycofanie grupy Saunier Duval to powtórzenie dopingowego scenariusza z ubiegłorocznego Tour de France, kiedy to ekipa Astany opuściła w niesławie wyścig po pozytywnej kontroli (doping krwi) jej lidera Aleksandra Winokurowa. To samo uczynił zespół Cofidis po pozytywnej kontroli Cristiana Moreniego.
Przyłapanie 37-letniego Beltrana tłumaczono przyzwyczajeniami nawykłych do dopingu weteranów. Dopingowa wpadka 24-letniego Ricco, nadziei włoskiego kolarstwa, dowodzi jednak, że zaraza atakuje także młodych. „Mamy potwierdzenie, że walka z dopingiem postępuje, a dystans między oszustami i walczącymi z nimi kontrolerami zmniejsza się“ - komentuje dyrektor Tour de France Christian Prudhomme.