Reklama
Rozwiń

Kontrolerzy to głównie Chińczycy

Podczas igrzysk Światowa Agencja Antydopingowa jest tylko nadzorcą. Od otwarcia do zamknięcia wioski olimpijskiej za kontrole odpowiada miejscowy komitet organizacyjny

Publikacja: 07.08.2008 04:02

Przedstawiciele WADA są obecni przy testach, ale próbki sprawdzają specjaliści z pekińskiego laboratorium. Antydopingowe centrum kosztowało 7 milionów euro. 150 osób będzie analizować w nim – 24 godziny na dobę – 4500 próbek moczu i krwi pobranych od sportowców podczas niezapowiedzianych kontroli oraz po zawodach. Kontrolerzy ruszyli do pracy 27 lipca, w dniu otwarcia wioski.

Laboratorium szuka w próbkach śladów którejś z ok. 200 substancji z listy zabronionych. Obowiązkowo zostaną przebadani ci, którzy zajmą pięć czołowych miejsc w swoich konkurencjach. Medaliści muszą przejść test na EPO i na CERA, czyli EPO trzeciej generacji, o którym głośno od tegorocznego Tour de France. Pierwszy raz zostanie również wypróbowany na taką skalę test na użycie hormonu wzrostu (HGH), nie tylko pomagającego budować siłę, ale też szybciej regenerować się po wysiłku.

Prace nad testem trwały od dziesięciu lat, a w tym czasie sportowcy dopingowali się HGH na potęgę. Teraz WADA ma już podobno możliwości, by wykrywać hormon wstrzyknięty dużo wcześniej, a nie tylko 24 godziny przed badaniem, jak było dotychczas (szukano HGH już podczas igrzysk w Atenach i Turynie, ale bez powodzenia). Testów na HGH będzie około 400, a wszystkich testów krwi ponad 700. Laboratorium przechowa próbki przez osiem lat, na wypadek gdyby nowocześniejsze testy pozwoliły w nich znaleźć w przyszłości coś, czego nie wykazały obecne.

Łącznie kontroli ma być o jedną czwartą więcej niż w Atenach i prawie dwa razy więcej niż w Sydney, ale wciąż mniej niż jest olimpijczyków. Wystartuje ich w Pekinie ponad 10,5 tysiąca. Dlatego oprócz sportowców z czołowych pięciu miejsc kontrolerzy mają podobno sprawdzać przede wszystkim tych, którzy od dawna są na liście podejrzanych. Pozostałych wybiorą losowo. Równie ważne jak kontrole po zawodach są te niezapowiedziane.

Wielu reprezentacjom nie w smak jest dominacja Chińczyków wśród kontrolerów. Będzie ich ponad 900, a obcokrajowców tylko 10. Władze WADA zapewniają, że o żadnych nadużyciach nie może być mowy. Szef agencji Australijczyk John Fahey (to jego pierwsze igrzyska w tej roli, 1 stycznia tego roku zastąpił Kanadyjczyka Dicka Pounda) opowiada, że WADA przygotowywała komitet organizacyjny (BOCOG) na tymczasowe przejęcie jej obowiązków od kilku lat, i chwali Chińczyków za szybkie postępy w zwalczaniu dopingu.

Oprócz czołówki i wybranych losowo, kontrolowani mają być ci, którzy są na czarnej liście

Także przed pochwałami Faheya było jasne, że Chińczycy o dopingu wiedzą wszystko. Ich kraj bardzo ułatwia życie sportowcom. Produkuje tanie wersje najpopularniejszych środków dopingowych, do tego łatwe do kupienia bez recepty. Dla mafii, które świetnie zarabiają na przemycie takich substancji, Chiny są tym, czym dla rynku narkotyków Kolumbia i Afganistan. Zagraniczni dziennikarze docierali też do lekarzy z chińskich szpitali i klinik, którzy deklarowali, że chętnie przyjmą dobrze płacącego sportowca na terapię genową.

W Atenach na dopingu złapano 26 startujących, w tym sześciu medalistów. To był rekord i szef MKOl Jacques Rogge spodziewa się, że w Pekinie może zostać pobity, ale nieznacznie. MKOl liczy, że sportowców odstraszy wprowadzony niedawno przepis: kto zostanie złapany w Pekinie i zdyskwalifikowany na co najmniej sześć miesięcy, nie będzie mógł wystartować w następnych igrzyskach.

Paweł Wilkowicz z Pekinu

masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.wilkowicz@rp.pl

Przedstawiciele WADA są obecni przy testach, ale próbki sprawdzają specjaliści z pekińskiego laboratorium. Antydopingowe centrum kosztowało 7 milionów euro. 150 osób będzie analizować w nim – 24 godziny na dobę – 4500 próbek moczu i krwi pobranych od sportowców podczas niezapowiedzianych kontroli oraz po zawodach. Kontrolerzy ruszyli do pracy 27 lipca, w dniu otwarcia wioski.

Laboratorium szuka w próbkach śladów którejś z ok. 200 substancji z listy zabronionych. Obowiązkowo zostaną przebadani ci, którzy zajmą pięć czołowych miejsc w swoich konkurencjach. Medaliści muszą przejść test na EPO i na CERA, czyli EPO trzeciej generacji, o którym głośno od tegorocznego Tour de France. Pierwszy raz zostanie również wypróbowany na taką skalę test na użycie hormonu wzrostu (HGH), nie tylko pomagającego budować siłę, ale też szybciej regenerować się po wysiłku.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku