Dwóch sędziów wypunktowało zwycięstwo Adamka. John Stewart 116:110 i Rashada Shafeeq 115:112. Trzeci arbiter Clark Sammartino widział zwycięstwo Steve,a Cunninghama 114:112.
Czwartkowy wieczór w Newark (stan New Jersey) przejdzie do historii. Ostatni raz taką walkę widziano w tym mieście 60 lat temu, gdy Tony Zale (Antoni Florian Zaleski), pięściarz polskiego pochodzenia, znokautował w trzeciej rundzie Rocky’ego Graziano i zdobył tytuł mistrza świata wagi średniej.
Sparingpartner Adamka, były mistrz kategorii junior ciężkiej Al Cole, mówił przed tym pojedynkiem, że to będzie bardzo ciężka walka. – Cunningham jest sprytnym pięściarzem. Jak mało kto potrafi zastawiać pułapki na rywali i wykorzystywać przewagę zasięgu ramion. Adamek musi atakować, bo tylko wtedy może zmusić Steve’a do błędu.W dniu walki Polak ważył trzy kilogramy więcej niż podczas oficjalnego ważenia. Amerykanin był lżejszy niż w środę o ponad kilogram. – Czyżby był chory? – zażartował jeden z amerykańskich dziennikarzy.
Pierwsze rundy rozwiały wszelkie wątpliwości. Cunningham był w życiowej formie. Sparingi z Chrisem Byrdem, Chazzem Witherspoonem i Eddiem Chambersem zrobiły swoje. Adamek nie mógł go trafić lewym prostym i u dwóch sędziów pierwszą rundę przegrał. Drugą też przegrywał, ale tuż przed gongiem kończącym to starcie skontrował lewym sierpowym i mistrz świata padł na deski. Dwóch z trójki punktujących ten pojedynek sędziów wpisało na kartkach 10:8 dla polskiego pięściarza. Tylko John Stewart punktował 10:9.
Kilka tysięcy Polaków w Prudential Center oglądało walkę na stojąco. Pojedynek trzymał w napięciu od pierwszego gongu, emocje były niesamowite. W kolejnej rundzie minimalnie lepszy był Adamek, ale czwarte starcie rozpoczęło się od huraganowych ataków Cunninghama. – Jesteśmy przygotowani na wszystko. Steve może się bronić, ale też potrafi atakować. Pokaże to w tym pojedynku – obiecywał Tony Chase, trener mistrza świata.