Najlepszym pięściarzem zawodów uznano Chudeckiego, który przed rokiem też zajął pierwsze miejsce i zasłużył sobie na miano najlepszego w polskiej ekipie. Tym razem był najlepszy w całym turnieju, ale trzeba podkreślić, że zabrakło w nim gwiazd pierwszej wielkości, mistrzów świata i złotych medalistów olimpijskich.
Chudecki, to jeden z najciekawszych polskich pięściarzy młodego pokolenia. Leworęczny, szczupły, wysoki chłopak potrafi zrobić użytek ze swych atutów. W walce z niższym o głowę Rosjaninem Ilją Maksymowem punktował ciosami z dystansu i wygrał 7:4.
Zimnoch tym razem zwyciężył nie zadając jednego ciosu, bo Ormianin Tsolak Ananikjan doznał w półfinale kontuzji i nie przystąpił do walki z Polakiem. Trzeci polski zwycięzca, olimpijczyk z Pekinu Rafał Kaczor nie zachwycił. Wygrał wprawdzie z Hiszpanem Francisco Torrijosem 12:7, ale walczył siłowo, bez pomysłu. To za mało, by zwyciężać w pojedynkach z lepszymi od Hiszpana.
Pozostali czterej polscy finaliści przegrali swoje walki. Najbliższy szczęścia był ambitny Michał Żeromiński w wadze lekkiej (60 kg). Po dwóch rundach przegrywał z Rosjaninem Eduardem Huseinowem trzema punktami (4:7), ale ostatnie starcie wygrał 4:3 i nieco zbliżył się do faworyzowanego rywala. Porażki Piotra Gudela (48 kg) z Hiszpanem De La Nieuve (2:9), Krzysztofa Sadłonia (81 kg) z Białorusinem Siergiejem Karniejewem (8:17) i Michała Towarnickiego (plus 91 kg) z rodakiem Karniejewa Wiktorem Zujewem ( rsc 2 runda) były zdecydowane. Sadłoń robił co mógł, ale przeciwnik był silniejszy i szybszy. A Towarnicki w walce z wicemistrzem olimpijskim z Aten (2004) od pierwszego gongu był bez szans. Po pierwszej rundzie przegrywał 0:5, a w drugiej lekarz nie pozwolił mu kontynuować pojedynku z powodu kontuzji nosa.
Zwycięstwa i miejsca w finale polskich pięściarzy cieszą, ale styl walki jaki prezentowali w turnieju znacznie mniej. Nowego trenera kadry Stanisława Łakomca czeka wiele pracy, by to zmienić. Recenzje w kuluarach były ostre. Starzy mistrzowie (Zbigniew Pietrzykowski, Marian Kasprzyk, Jan Szczepański, Józef Grudzień, Janusz Gortat, Wiesław Rudkowski) z pesymizmem patrzą w przyszłość. Jerzy Rybicki, ostatni polski mistrz olimpijski (Montreal 1976) widzi szansę na poprawę, ale jego optymizm ma urzędowe podłoże. Znakomity przed laty pięściarz jest przecież nowym prezesem Polskiego Związku Bokserskiego.