W 1952 roku z Melbourne wypływał statek z Neilem Streetem na pokładzie. Zdolny żużlowiec i mechanik pielęgnował w kieszeni 20-funtowy banknot, który był jego przepustką do marzeń o karierze na Wyspach Brytyjskich.
Street nigdy nie awansował do finału światowego, ale odcisnął piętno na późniejszej generacji australijskich żużlowców. Cudem nie stracił oka po jednym z wypadków, ale – co najważniejsze – skonstruował rewolucyjny silnik żużlowy. Niestety, podczas gdy leczył wzrok, jego wspólnik doprowadził do wycieku patentu, dając się omamić obietnicom Ivana Maugera – jednego z asów żużla z dawnych lat.
Neil Street pocieszył się, prowadząc do sukcesów swego zięcia – Phila Crumpa. „Mój dziadek jest dla mnie bohaterem. Usiłuję sobie wyobrazić, jak wspaniała atmosfera panowała na statku, którym pływał do Anglii. Pięć tygodni na morzu to szmat czasu, a tuż po zejściu na ląd Neil musiał być w idealnej kondycji, bo promotorzy już czekali z motocyklem. Dziadek jest też dla mnie skarbnicą wiedzy o świecie. Potrafi odtworzyć całą podróż Ferdynanda Magellana, wyjaśnić tajniki fizyki, zbudować dom, zasadzić drzewo cytrynowca i wybrać właściwą zębatkę podczas zawodów” – wzrusza się Jason Crump.
Gdy Street doradzał Philowi, by wziął dwa tygodnie wolnego przed finałem MŚ na Stadionie Śląskim w Chorzowie w 1976 roku, Crump senior nie posłuchał rad teścia. Szkoda, bo przemęczenie startami w lidze sprawiło, że zdobył tylko brązowy medal. Drugiej takiej szansy los mu już nie podarował i Phil przelał niespełnione ambicje na syna – Jasona.
[srodtytul]Kolacja i łóżko[/srodtytul]