Finał play-off do czterech zwycięstw rozgrywany jest w ekstraklasie mężczyzn od 1995 roku i tylko raz zakończył się po czterech meczach. Tak w 1997 roku zdobyła mistrzostwo Mazowszanka Pruszków, nie pozwalając Komfortowi Forbo Stargard Szczeciński wygrać ani jednego spotkania. Podobny sukces Asseco Prokomu po 13 latach byłby tylko naturalnym zwieńczeniem znakomitego okresu dla zespołu z Gdyni, który w tym sezonie wzniósł się na swoje historyczne wyżyny, awansując w rozgrywkach Euroligi aż do ćwierćfinału, gdzie toczył wyrównane boje z późniejszym finalistą Olympiakosem Pireus.

Dotychczasowe finałowe mecze Asseco Prokomu z Anwilem pokazują, że drużyna z Gdyni ma po prostu więcej atutów od ambitnego i bardzo walecznego zespołu z Włocławka. Nawet jeśli w ekipie obrońców tytułu zawodzi jeden czy drugi gwiazdor, albo któremuś z nich uniemożliwi grę kontuzja, nie odbija się to na wyniku zespołu, bo zawsze znajdzie się w nim ktoś, jak Jan-Hendrik Jagla w spotkaniu numer 2, kto dobrą grą pociągnie kolegów i poprowadzi ich do zwycięstwa.

Bogatszy Prokom ma szerszy i bardziej wyrównany skład. Biedniejszy Anwil od początku sezonu nastawił się właściwie na grę maksymalnie dziesięcioma zawodnikami. Jeśli któryś z nich z jakiegoś powodu nie może wystąpić w meczu, od razu odbija się to na grze zespołu. Może nie widać tego na boisku przez długie fragmenty spotkania. Ci, którzy wychodzą na parkiet, potrafią wykrzesać z siebie tyle waleczności i ambicji, że pojedynki z faworytem są wyrównane. Gdy jednak przychodzi do końcówki, w której ważą się losy meczu, zawodnikom Anwilu po prostu brakuje sił. Zanadto eksploatują się, nie mając wartościowych zmienników i odpowiedniego czasu na odpoczynek. W ten sposób ekipa z Włocławka przegrała trzecie spotkanie przed własną publicznością. Podobnie może być w czwartym, w związku z kontuzją odniesioną w czwartek przez Mujo Tuljkovicia czy zbyt krótką rekonwalescencją po urazie Andrzeja Pluty.

Czynnikiem, który nakazywałby ekipie z Gdyni chłodzić szampany już przed sobotnim meczem, jest także determinacja zagranicznych gwiazdorów Asseco Prokomu, by jak najszybciej zakończyć rozgrywki i rozpocząć wakacje. David Logan już po drugim meczu w Gdyni mówił, że jemu i kolegom zależy na szybkim zdobyciu mistrzostwa. Amerykanin z polskim obywatelstwem we wszystkich finałowych spotkaniach udowadniał, że nie rzuca słów na wiatr. Więc dlaczego jego drużyna nie miałaby świętować kolejnego tytułu dla Gdyni w Hali Mistrzów we Włocławku?

[b] • Anwil Włocławek - Asseco Prokom Gdynia (sobota, godz. 19.50, TVP Sport)[/b]