Afery Lance’a Armstronga i doktora Eufemiano Fuentesa oraz dopingowy skandal w Australii poruszyły środowisko sportowe. Proces hiszpańskiego lekarza pokazał, że kolarstwo nie było samotną wyspą na dopingowej mapie.
Nie jest już tajemnicą, że Fuentes szprycował także lekkoatletów, bokserów, tenisistów i piłkarzy, którzy wciąż nie są wystarczająco badani na obecność zakazanych środków.
– W przeszłości wielu piłkarzom nie robiono w ogóle testów krwi. Czasami kończą karierę i nie wiedzą, co to kontrola antydopingowa – opowiada dyrektor generalny WADA David Howman, a prezydent tej organizacji John Fahey uważa, że trzeba więcej uwagi poświęcić testom EPO.
Zwolennikiem dokładniejszych kontroli piłkarzy jest m.in. Arsene Wenger. – 740 zawodników na mundialu i żadnego przypadku dopingu? Niemożliwe – uważa menedżer Arsenalu, który życzyłby sobie wprowadzenia obowiązkowych testów krwi, skuteczniejszych niż obecne badania moczu, wykonywane często dwie godziny po meczu.
Howman jako przykład udanej współpracy podaje amerykańską ligę bejsbola (MLB). – Każdy zawodnik przejdzie w roku cztery kontrole. Mogę łatwo sobie wyobrazić, jaka padłaby odpowiedź, gdybyśmy zapytali o to władze Premier League – mówi Howman, a Fahey proponuje paszporty biologiczne. – Wiemy już, że są skutecznym narzędziem walki z dopingiem. Dlaczego więc nie zastosować ich w futbolu?
Wprowadzenia paszportów biologicznych na wzór kolarstwa chce również tenisista Roger Federer. – Niektórych niedozwolonych substancji nie da się teraz wykryć, ale będzie to możliwe w przyszłości. Oszuści zostaliby złapani prędzej czy później – zauważa Szwajcar. Uważa on, że za mało jest też kontroli antydopingowych poza zawodami. – Po Australian Open nie miałem zrobionych żadnych testów krwi. Powiedziałem odpowiedzialnym osobom, że jestem zaskoczony.
Według danych Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) w 2011 r. poza zawodami zbadano jedynie 21 próbek krwi, a w kolarstwie ponad 3000. – Organizatorzy turniejów wielkoszlemowych powinni pomóc finansowo. W ich interesie leży, by nasza dyscyplina była czysta i wiarygodna – przypomina Federer. ITF na walkę z dopingiem w 2013 r. przeznaczy 2 miliony dolarów.