Polski gracz szybko podróżuje od nędzy do pieniędzy, dotychczas wydawało się, że w tej podroży towarzyszy mu młodzieńcza buńczuczność z pogranicza arogancji, ale w środę znów zobaczyliśmy innego Janowicza - młodego człowieka, który najpierw na korcie robi swoje, a potem emocje go przerastają. Taki był w listopadzie w Paryżu, gdy wygrywał w turnieju - przepustce do nowego życia i taki był teraz. To obrazek, który zapamiętamy tak samo długo, jak historyczny awans do półfinału Wimbledonu.
Teraz polski tenisista musi zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem, jego rywalem będzie Andy Murray, od którego Brytyjczycy wymagają, by zrobił to, co nie udało się Timowi Henmanowi, ani żadnemu Anglikowi po wojnie - wygrał Wimbledon. Murray jest Szkotem, ale już dawno mu to wybaczono, byle tylko zwyciężył na londyńskiej trawie.
Na ten mecz będzie patrzył tenisowy świat, angielskie gazety poświęcą mu wiele stron. Przed Janowiczem zadanie trudne jak wejście zimą na K2 i szansa, by zapisać się w pamięci gospodarzy najważniejszego turnieju na świecie. Niech chłopak z Łodzi wygra i niech odzyska głos, bo telewizja znów do niego przyjdzie.
Janowicz w półfinale Wimbledonu! Pokona Murray i wejdzie do finału?