Etap pasował 25-letniemu kolarzowi z Zegartowic. Ciepło, górzyście, a ostatni podjazd w Górach Kantabryjskich przeznaczony był wyłącznie dla specjalistów od wspinaczki. Takich jak on.
Rafał Majka jeszcze raz potwierdził, że trzyma formę i należy do wyjątkowych strategów. Czekał na odpowiedni moment do ataku, na to, co zrobią najgroźniejsi rywale. Nie stracił zimnej krwi, gdy zaatakował Kolumbijczyk Nairo Quintana, ruszył odważnie do przodu – wraz z liderem Fabio Aru – dopiero wtedy, kiedy sygnał do ataku dał Hiszpan Joaquim Rodriguez.
Ostatecznie dał się wyprzedzić Rodriguezowi, ale pokonał za to Aru i Quintanę, odrobił blisko 40 sekund do wyjątkowego groźnego w tej edycji Vuelty Holendra Toma Dumoulina.
Majka efektownie wskoczył na podium, jest trzeci, ale na jak długo? Czy może poprawić tę lokatę?
– Przed wyścigiem deklarowałem, że będę zadowolony z piątego miejsca. Teraz mówimy o podium. Droga jest jeszcze daleka – stwierdził wycieńczony na mecie polski kolarz.