Entuzjazm nowojorczyków oglądających spotkanie najlepszych golfistów amerykańskich z reprezentacją pozostałych kontynentów (bez Europy) w piątek znacznie wzrósł. Pięć meczów, w nich cztery zwycięstwa par z USA, tylko jeden remis – wynik brzmi teraz 8:2 i do zdobycia złocistego pucharu ekipie kapitana Steve'a Strickera pozostaje wywalczyć 7,5 pkt z 15 meczów. Teoretycznie może się to zdarzyć nawet w sobotę wieczorem.
Przewaga miejscowych jest duża, wiara kibiców przybyłych z Manhattanu i okolic, że w niedzielę prezydent Donald Trump wręczy puchar kapitanowi Strickerowi, wygląda na mocno uzasadnioną, tym bardziej, że drużynie międzynarodowej nie pomagają najsilniejsze działa.
Przegrali nawet niepokonani od 2015 roku Louis Oosthuizen i Branden Grace z Afryki Południowej (do czwartku mieli perfekcyjną serię pięciu wspólnych zwycięstw: 4 w 2015 roku, jedno w 2017). Na Justina Thomasa i Rickiego Fowlera sposobu nie znaleźli. Mecz się skończył, gdy na dwa dołki przed końcem gry mieli trzy punkty straty (wedle golfowego zapisu: 3&2).
Thomas stracił potem głos dopingując kolegów pozostałych na polu. Przekonanie, że spora przewaga spowoduje zanik pasji uczestników i kibiców okazało się nietrafne. Przyjaciele z boiska Fowler (nr 8 na świecie) i Thomas (jeszcze nr 4, ale już nr 1 w PGA Tour) zagrają razem także w sobotę i dostaną kolejną szansę poprawienia wspólnego rekordu. – Będziemy grali razem w meczach międzynarodowych może nawet przez następne 15, 20 lat – mówił z zapałem Thomas podczas konferencji prasowej.
W pozostałych spotkaniach było podobnie. Najdłużej czekający na start amerykańscy debiutanci w Presidents Cup Charley Hoffman i Kevin Chappell rozgromili 6&5 (wygrana już po 13 dołku) parę Anirban Lahiri i Charl Schwartzel. Po świetnym finiszu wyrwali zwycięstwo Kevin Kisner i legenda golfa Phil Mickelson – pokonali na ostatnim dołkumocnych Australijczyków Jasona Daya i Marka Leishmana. Punkt dla USA zapisali także Dustin Johnson i Brooks Koepka. Tylko Jordan Spieth i Patrick Reed musieli zadowolić się remisem.