Od początku nie był to przewidywalny konkurs, w którym najważniejszą rolę odgrywały umiejętności. Selekcja do serii finałowej odbywała się w dużej mierze dzięki pogodzie. Karty rozdawał wiatr, sprawiedliwej rywalizacji nie ułatwiała marznąca mżawka. Sędziowie co chwila to obniżali, to podwyższali belkę startową. Zawody były przerywane.
Doszło do sytuacji absurdalnych. Halvor Egner Granerud w kwalifikacjach skoczył na odległość 143,5 m, by w pierwszej serii konkursu głównego zaliczyć zaledwie 71,5 m. W finale znalazło się dwóch Kazachów, Francuz, szwajcarski weteran Simon Ammann, a przepadli w eliminacjach Timi Zajc, Domen Prevc czy Aleksander Zniszczoł, najlepszy z Polaków (13. miejsce) dzień wcześniej.
Najlepsze miejsce Polaka w tym sezonie
Z czterech naszych reprezentantów – Paweł Wąsek został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon – trzech w pierwszej serii pokazało się z niezłej strony, biorąc pod uwagę to, co zaprezentowali we wcześniejszych konkursach. Nie ma co jednak ukrywać, że skorzystali z loteryjnych okoliczności zawodów.
Czytaj więcej
W zawodach Pucharu Świata w Ruce Polacy zaprezentowali się jeszcze słabiej niż tydzień wcześniej w Lillehammer, choć skoki Aleksandra Zniszczoła i Kamila Stocha w pierwszej serii dawały nadzieje na dobry wynik.
Były miejsca w drugiej dziesiątce klasyfikacji lub inaczej – aż trzech wylądowało w top 15. Najwyższą pozycję zajmował Dawid Kubacki – 10. Na 14. i 15. lokacie plasowali się Kamil Stoch i Paweł Wąsek. Kiedy ten ostatni przystępował do drugiej próby, sędzia cofnął go z belki startowej. Przyszło załamanie pogody, mocniej powiało, zrobiło się niebezpiecznie. Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata, podjął jedyną słuszną decyzję. Druga seria została anulowana.