Od początku nie był to przewidywalny konkurs, w którym najważniejszą rolę odgrywały umiejętności. Selekcja do serii finałowej odbywała się w dużej mierze dzięki pogodzie. Karty rozdawał wiatr, sprawiedliwej rywalizacji nie ułatwiała marznąca mżawka. Sędziowie co chwila to obniżali, to podwyższali belkę startową. Zawody były przerywane.
Doszło do sytuacji absurdalnych. Halvor Egner Granerud w kwalifikacjach skoczył na odległość 143,5 m, by w pierwszej serii konkursu głównego zaliczyć zaledwie 71,5 m. W finale znalazło się dwóch Kazachów, Francuz, szwajcarski weteran Simon Ammann, a przepadli w eliminacjach Timi Zajc, Domen Prevc czy Aleksander Zniszczoł, najlepszy z Polaków (13. miejsce) dzień wcześniej.