Można się zgodzić, że był wyczekiwanym dzieckiem małyszomanii. Orzeł z Wisły w marcu 2011 roku zakończył karierę, junior z Wisły właśnie ją na poważnie zaczynał i to z przytupem – wygrał letni Puchar Kontynentalny. Miejsce treningów juniora było wtedy oczywiste: Klub Sportowy Wisła-Ustronianka, dziś WSS, czyli Wiślańskie Stowarzyszenie Sportowe, tam gdzie młodziaków trenowali wujek Adama Małysza Jan Szturc i Jan Kawulok, skąd w świat skoków ruszyli też Piotr Żyła, Wojciech Tajner, Wojciech Cieślar, Rafał Śliż, Kacper Juroszek, Paweł Wąsek, Tomasz Pilch i inni.
Małego Olka do skoków zapisał tata Donat Zniszczoł (dziś działacz WSS), trochę się wtedy martwił, czy siedem lat to nie za późno. Mama przyszłego skoczka miała z początku dla syna inny plan – kupiła skrzypki i kazała grać. Wytrzymał z tymi skrzypkami do trzeciej klasy podstawówki, w końcu rzucił, bo granie go nie porywało. Porywał świst w uszach, gdy leciał nad śniegiem.
Namawiał więc tygodniami rodziców, by zapisali go do klubu, bo koledzy skakali, bo był przecież Adam Małysz i pokazywał, co można osiągnąć. Znacznie więcej wówczas mówiono o Klimku Murańce (z tego samego rocznika 1994), gdyż Klimek parę razy ładnie wystartował za granicą i skoczył raz bardzo daleko na Wielkiej Krokwi, ale Olek, spokojnie trenujący w wiślańskim klubie, wcale mu nie ustępował. W dziecięcych zawodach nawet dwa razy wygrał z Murańką, tyle, że wiedzieli o tym jedynie najwięksi pasjonaci dyscypliny.
Czytaj więcej
Po długim czekaniu wreszcie polski skoczek stanął tej zimy na podium Pucharu Świata. Aleksander Z...
Wtedy, jesienią 2011 roku, nie więc miał etykiety cudownego dziecka polskich skoków, jaką media starały się przykleić do Klimka, ale trenerzy i działacze coś w Olku dostrzegli, skoro dostał powołanie z kadry juniorskiej do seniorskiej na Turniej Czterech Skoczni. Trochę był zaskoczony, bo początek zimy miał raczej słaby, ale gdy zaczął regularnie skakać na treningach grubo ponad 130 metrów przed grudniowymi mistrzostwami Polski na skoczni w Wiśle-Malince, uznano, że debiut w PŚ młodemu się należy, nawet jak nie wyskakał medalu krajowego.