Z jednej strony może byłoby miło oglądać w końcu Polaka (albo Polaków) w pierwszej dziesiątce konkursu pucharowego, z drugiej – wyniki zbyt zależały od kaprysów wiatru, by brać je całkiem na serio. Jednak może coś jest na rzeczy w twierdzeniu, że forma Kubackiego i kompanii jakby lekko wzrosła – w każdym razie w serii próbnej Piotr Żyła był trzeci (99 m), Aleksander Zniszczoł dziewiąty (103,5 m), pozostała trójka też bardzo nie odstawała.
Konkurs rozpoczęto jednak w porze, gdy podmuch były silniejsze, zmienne i bardziej nieprzewidywalne. Dowód był oczywisty – niektórzy zaczynający pierwszą serię skakali po 88 m, a Andrea Campregher – 108,5 m (Włoch próby nie ustał, rekordu nie ma). W tej sytuacji zaczęły się klasyczne przepychanki z pogodą: podmuchy, przerwy, czekanie na poprawę warunku, próba skoku.
Czytaj więcej
Srebrny medal sztafety mieszanej i brązowy sztafety mężczyzn to dorobek reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy w short tracku, które odbyły się w Gdańsku. - Jako reprezentacja rośniemy w siłę z sezonu na sezon - mówi Michał Niewiński.
Po godzinie skoczyła mniej więcej połowa stawki, na dwie serie już nikt nie liczył. W tych warunkach zdarzały się czasem próby udane. Eetu Nousiainen i Władimir Zografski skoczyli po 103,5 m, gdyby konkurs się zakończył zostaliby współrekordzistami skoczni Skalite z Ryoyu Kobayashim, ale odwołanie zawodów oznaczało, że nie znajdą się na honorowej liście.
PolSKI Turniej. Co dalej w programie?
Polacy skoczyli wszyscy. Po 40 próbach Dawid Kubacki (98,5 m) miał najlepszą notę (musiał walczyć z bardzo niebezpiecznym podmuchem z boku, ale dał radę), wyprzedzał Lovro Kosa (100,5 m), Kamila Stocha (99), Stephana Leyhe (99,5) i Piotra Żyłę (99). Paweł Wąsek był dziewiąty, Zniszczoł 29. Takich wyników tej zimy jeszcze nie widziano.