Serię KO wygrał Andreas Wellinger przed Ryoyu Kobayashim i Stefanem Kraftem. Skok lidera był fantastyczny, 139,5 metra, lądowanie niemal idealne, jedna dwudziestka za styl z pewnością się należała. Sensacją było odpadnięcie obrońcy tytułu Halvora Egnera Graneruda, który przegrał pojedynek z Włochem Giovannim Brasadolą. Norweg miał fatalny wiatr, ale trzeba oddać prawdę – skoczył też źle, tylko 105,5 m.
Polskie osiągnięcia wyglądały z początku zaskakująco dobrze – taka uroda serii KO, że nawet niezbyt udane skoki niekiedy dają awans. Dały najpierw Piotrowi Żyle (113 m), który był znacznie lepszy od Amerykanina Tate’a Frantza, następny awans zdobył Dawid Kubacki, który skoczył tylko 112 m, lecz jego rywal Szwajcar Killian Peier o metr mniej. W walce Kamila Stocha z Lovro Kosem wygrał Słoweniec, lecz Polak skoczył na tyle nieźle (117 m – najlepiej z polskiej szóstki), że dostał się do piątki „szczęśliwych przegranych”, którzy też dostają się do serii finałowej.
Czytaj więcej
Mikaela Shiffrin wygrała kolejny pucharowy slalom gigant w Lienzu (Austria). To już 92 zwycięstwo Amerykanki w PŚ – rekord rośnie. Maryna Gąsienica-Daniel zajęła 12. pozycję, Magdalena Łuczak była 20.
Na tym polskie przyjemności się skończyły. Maciej Kot (105 m) nie dorównał Austriakowi Manuelowi Fettnerowi, Aleksander Zniszczoł nie sprostał Stephanowi Leyhe, Pawła Wąska dzieliło od Ryoyu Kobayashiego 16,5 metra.
Turniej Czterech Skoczni. Kamil Stoch z najlepszym wynikiem w sezonie
Ponad 25 tysięcy widzów na Orlen Arena Oberstdorf dostało w drugiej serii dobre widowisko, nawet jeśli wiatr przeszkadzał bardziej, niż chcieliby skoczkowie i jury zawodów. Trzej Polacy uczestniczyli w tej zabawie umiarkowanie aktywnie, ale po niezłym skoku (133 m) Stoch awansował na 17. miejsce – najwyższe tej zimy. Czy to już sygnał poprawy, czy jeszcze nie, trudno poznać, w każdym razie kto poszukiwał odrobiny optymizmu w polskich skokach, znalazł właśnie w tej próbie. Żyła i Kubacki pozostali przy końcu trzeciej dziesiątki.