72. Turniej Czterech Skoczni: Orły czekają na renesans

Rusza 72. Turniej Czterech Skoczni. To pierwszy szczyt zimy ze skokami, na razie wydaje się, że bez znaczącego udziału szóstki Polaków.

Publikacja: 28.12.2023 03:00

Bohaterowie ubiegłorocznego Turnieju Czterech Skoczni. Od lewej: Dawid Kubacki, zwycięzca Halvor Egn

Bohaterowie ubiegłorocznego Turnieju Czterech Skoczni. Od lewej: Dawid Kubacki, zwycięzca Halvor Egner Granerud, Anze Lanisek

Foto: east news

Rok temu o tej porze można było trwać w przekonaniu o potędze polskich skoków. Wprawdzie turniej wygrał Halvor Egner Granerud, ale nasza wielka trójka – Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Kamil Stoch – stawała dzielnie do walki, w każdym konkursie ktoś z kadry Thomasa Thurnbichlera pojawiał się na podium, w Innsbrucku Kubacki był nawet najlepszy i do końca walczył z Norwegiem o główną nagrodę. Trzech Polaków w pierwszej piątce – nawet bez złotego orła w dłoniach – wyglądało dumnie.

Po 12 miesiącach trzeba napisać, że kolejny TCS nie budzi nawet skromnych nadziei na podobne wzruszenia, choć trzon polskiej kadry zmienił się niewiele: Kubacki, Żyła, Stoch i Paweł Wąsek znów pojechali do Obertstdorfu, tylko Stefana Hulę i Janka Habdasa zastąpili Maciej Kot i Aleksander Zniszczoł.

Czytaj więcej

Przed 72. TCS. Trener Thomas Thurnbichler zmienia asystenta

Nie zmienił się trener reprezentacji, lecz małą sensacją ostatnich godzin przed turniejem stało się w polskiej kadrze nagłe odsunięcie od obowiązków niemieckiego asystenta głównego szkoleniowca – Marca Noelkego, który ma kontrakt do końca sezonu, ale wedle doniesień medialnych nie miał ostatnio zbyt wiele czasu na aktywne wypełnianie obowiązków, łączył się z reprezentantami głównie zdalnie i oficjalnie z tego powodu sam też uznał, że powinien być przesunięty do innych zadań.

Oglądający kadrę z bliska niekoniecznie muszą się zgodzić z oficjalnymi powodami przeniesienia Noelkego na parę miesięcy gdzieś do Akademii Trenerów Polskiego Związku Narciarskiego lub do kontaktów związku z zagranicznymi instytucjami naukowymi działającymi dla narciarstwa (nikt nie wierzy w odnowienie kontraktu po marcu 2024 roku). Niemiecki trener skądinąd często chwalony za twórcze wykorzystanie neurocoachingu w szkoleniu skoczków i wdrażanie nowych metod zwiększania możliwości zawodników, także za niebanalne podtrzymywanie atmosfery współpracy w kadrze, bywał też w przeszłości postacią kontrowersyjną. Z Niemieckiego Związku Narciarskiego (DSV) wyleciał z hukiem, gdy kilkukrotnie w sytuacjach publicznych nie potrafił zapanować nad sobą po spożyciu alkoholu, te i pochodne problemy mogły się pojawić także podczas pracy dla PZN.

Na razie jednak, w wyniku przedświątecznej rozmowy prezesa PZN Adama Małysza z trenerem Thurnbichlerem, Noelke wypełni kontrakt już poza sztabem szkoleniowym. Oficjalnych zarzutów PZN byłemu asystentowi nie czyni, także tych w kwestii porozumienia lub utraty zaufania u liderów polskiej kadry.

Odwaga i desperacja

Następcą został do końca zimy Wojciech Topór, niegdyś kolega ze szkoły obecnych polskich mistrzów, także wspólnie z Kamilem Stochem, Piotrem Żyłą i Pawłem Urbańskim drużynowy wicemistrz świata juniorów z 2005 roku. Przeznaczeniem tego skoczka nie były jednak mistrzowskie konkursy, ale trenerka. Spełniał się już jako asystent trenera kadry młodzieżowej reprezentacji Polski, trener grupowy polskiej kadry juniorów, ostatnio zaś pełnił rolę trenera bazowego w okręgu tatrzańskim i komentował fachowo skoki w Eurosporcie.

Trudno przypuszczać, że odsunięcie Marca Noelkego od pracy ze skoczkami kadry oznaczać może nagłą poprawę formy Kubackiego i innych, tym bardziej że ubiegłoroczny wicemistrz i Wąsek jeszcze kilka dni temu chorowali na grypę i ich obecność w turnieju wcale nie była oczywista. Skoro jednak lekarze zrobili swoje, skoro pozostali pilnie trenowali, a Stoch i Żyła wspominali o pewnej poprawie formy, i skoro Zniszczoł dał kadrze szóste miejsce w TCS, to trenerzy zadecydowali, że poślą do Oberstdorfu pełną szóstkę i zobaczą, co polskie orły zrobią na dużej skoczni Schattenberg i Orlen Arena Oberstdorf Allgäu, jak w tym roku nazywa się stadion przy zeskoku.

Polskie orły będą nadal szukać sposobu rozwinięcia skrzydeł poprzez starty, a nie ciche dni na obiektach treningowych. Czekanie w ten sposób na renesans formy pokazuje odwagę trenera, ale też desperację Thurnbichlera w czasach kryzysu. Wydaje się jednak, że pierwsze z ważnych wydarzeń skokowych tej zimy nie będzie miało polskich bohaterów pierwszego planu.

Kobiety też będą skakać

Wedle dość oczywistych wskazówek, jakie dały cztery minione weekendy Pucharu Świata, kandydatami do sukcesu w 72. TCS są inni, przede wszystkim lider PŚ Austriak Stefan Kraft i goniący go Niemcy: Andreas Wellinger, obudzony weteran Pius Paschke i Karl Geiger. Na tej trójce spoczywa trudne zadanie, które od ponad dwóch dekad niesie na barkach niemiecka reprezentacja – powtórzyć sukces Svena Hannawalda w klasyfikacji generalnej z 2002 roku.

Pozostałych niemieckich i austriackich skoczków też skreślać nie należy, te dwie ekipy na razie rządzą z dużą przewagą nad resztą świata. Z tej reszty pewne szanse należy przyznać obecnym liderom Norwegii, Japonii i Słowenii – nawet jeśli Halvor Egner Granerud, Ryoyu Kobayashi i Anze Lanisek nie pokazali jeszcze szczytowej formy, to wszyscy mogą być groźni.

Czytaj więcej

Mistrzostwa Polski w skokach odwołane. Zawinił wiatr

W kwestiach organizacyjnych wielkich zmian w 72. TCS nie ma. Seria KO, czyli starty parami w pierwszej części każdego konkursu – główny wyróżnik imprezy, nie zniknie. Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni odbierze na podium pozłacanego kryształowego orła na kryształowym cokole oraz 100 tys. franków szwajcarskich. Nie znikają też premie finansowe po każdym konkursie wypłacane wedle obowiązujących reguł Pucharu Świata.

Nowością będzie towarzyszący 72. TCS „Two Nights Tour”, czyli dwa towarzyszące konkursy PŚ kobiet. Pierwszy 30 grudnia w Ga-Pa, drugi 1 stycznia w Oberstdorfie. Może wykluje się z tego kobiecy Turniej Czterech Skoczni, ale to wciąż pieśń przyszłości.

72. Turniej Czterech Skoczni

Oberstdorf

czwartek, 28 grudnia

14.00 – trening

16.30 – kwalifikacje

piątek, 29 grudnia

15.45 – seria próbna

17.15 – pierwsza seria konkursowa

Garmisch-Partenkirchen

niedziela, 31 grudnia

11.45 – trening

13.45 – kwalifikacje

poniedziałek, 1 stycznia

12.30 – seria próbna

14.00 – konkurs

Innsbruck

wtorek, 2 stycznia

11.15 – trening

13.30 – kwalifikacje

środa, 3 stycznia

12.00 – seria próbna

13.30 – konkurs

Bischofshofen

piątek, 5 stycznia

14.15 – trening

16.30 – kwalifikacje

sobota, 6 stycznia

15.00 – seria próbna

16.30 – konkurs

Ostatni mistrzowie

>2022/2023 Halvor Egner Granerud (Norwegia)

>2021/2022 Ryoyu Kobayashi (Japonia)

>2020/2021 Kamil Stoch (Polska)

>2019/2020 Dawid Kubacki (Polska)

>2018/2019 Ryoyu Kobayashi (Japonia)

>2017/2018 Kamil Stoch (Polska)

>2016/2017 Kamil Stoch (Polska)

>2015/2016 Peter Prevc (Słowenia)

>2014/2015 Stefan Kraft (Austria)

>2013/2014 Thomas Diethart (Austria) 

Rok temu o tej porze można było trwać w przekonaniu o potędze polskich skoków. Wprawdzie turniej wygrał Halvor Egner Granerud, ale nasza wielka trójka – Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Kamil Stoch – stawała dzielnie do walki, w każdym konkursie ktoś z kadry Thomasa Thurnbichlera pojawiał się na podium, w Innsbrucku Kubacki był nawet najlepszy i do końca walczył z Norwegiem o główną nagrodę. Trzech Polaków w pierwszej piątce – nawet bez złotego orła w dłoniach – wyglądało dumnie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Skoki narciarskie
Ryoyu Kobayashi skoczył 291 m. Rekord, który może zmienić skoki narciarskie
Skoki narciarskie
Kamil Stoch chce znów wygrywać. Ma w tym pomóc osobisty trener
Skoki narciarskie
Kamil Stoch z własnym trenerem. Polski Związek Narciarski wyraził zgodę
Skoki narciarskie
Konkurs lotów w Planicy. Kryształy były dla innych
Skoki narciarskie
Planica. Ostatni kryształ dla Daniela Hubera, piękne loty Olka Zniszczoła
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej