Miały być dwa medale – jak zapowiadał trener Thomas Thurnbichler – i były, oba zdobyte przez polskich skoczków w konkursach indywidualnych. Ten trzeci, drużynowy, w powszechnej opinii nad Wisłą niemal już wisiał na szyjach Kubackiego, Żyły, Stocha i Zniszczoła, lecz w sobotę na Bludkovej Velikance lepiej skakali rywale.
Konkurs przyniósł wiele emocji. Nawet już w serii próbnej. Wyliczanie wyników na jej podstawie przyniosło polskim kibicom pewien niepokój – Kubacki i spółka mieli piąty wynik, za Słowenią, Norwegią, Austrią i Niemcami. Chociaż wiele razy konkursy przynosiły całkiem inne rezultaty, niż skoki na rozgrzewkę, to trudno zmienić ten zwyczaj oceniania szans. Na pewno trzeba było się zgodzić po rozgrzewce, że w rywalizacji o medale liczyć się będzie tylko wspomniana piątka, gdyż Japończycy odstawali w tym porównaniu zbyt wiele (co potem potwierdzili przegrywając także ze Szwajcarią).