Olimpijski brąz Kubackiego. Ten medal musi cieszyć serce

Dawid Kubacki brązowym medalistą na skoczni normalnej. Pełen emocji konkurs wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi.

Aktualizacja: 08.02.2022 11:43 Publikacja: 06.02.2022 21:00

Dawid Kubacki był już mistrzem świata, wygrał Turniej Czterech Skoczni, na igrzyskach zdobył w Pjong

Dawid Kubacki był już mistrzem świata, wygrał Turniej Czterech Skoczni, na igrzyskach zdobył w Pjongczangu brąz w drużynie, ale indywidualnie na olimpijskim podium stanął pierwszy raz

Foto: PAP / Grzegorz Momot

Takie są skoki, tyle magiczna, ile zadziwiająca konkurencja sportowej zimy. Niewiele wskazywało, by Dawid Kubacki, rocznik 1990, choć to indywidualny mistrz świata z Seefeld (2019), zwycięzca 68. Turnieju Czterech Skoczni (2019/2020) oraz brązowy medalista olimpijski w drużynie z Pjongczangu, miał wskoczyć z uśmiechem na podium pod skocznią w Zhangjiakou. Od początku sezonu, jak pozostali, przeżywał kłopoty z formą, mozolna praca nie dawała efektu, potem doszedł koronawirus i mogło się nawet wydawać, że miejsce w kadrze na igrzyska to nie jest pewna sprawa.

Stoch też w czołówce

Jednak pojechał i zdobył medal, swój pierwszy indywidualny, zapewne jeden z tych najmniej spodziewanych, przez to odbieranych ze spotęgowaną radością. Medal nr 23 w igrzyskach zimowych dla Polski, dziesiąty w tej kolekcji zapisany skoczkom narciarskim. Przy okazji podtrzymał miłą kibicowskim sercom serię: z każdych zimowych igrzysk w XXI wieku Polska wraca z krążkiem.

Przed Polakiem w niedzielę byli tylko lider Pucharu Świata Ryoyu Kobayashi, który tej zimy rządzi na skoczniach od pierwszych dni sezonu i jego sukces niespodzianką nie jest. W Japonii długo jednak czekano na takiego mistrza – dokładnie od 1972 roku, czyli chwili, gdy złoto w Sapporo zdobył na skoczni normalnej Yukio Kasaya.

Czytaj więcej

Komentarze po medalu Kubackiego. "Udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych"

Srebro Manuela Fettnera to pochwała dojrzałości. Wicemistrz olimpijski ma prawie 37 lat, dwa lata temu wypadł z austriackiej kadry, młodsi i znacznie bardziej sławni od niego rodacy już nie skaczą, a on się nie poddał i do ładnego dorobku w roli członka drużyny dołożył wreszcie własne srebro.

Z tego niebanalnego konkursu zostaną jeszcze opowieści o trzecim miejscu Kamila Stocha za Kobayashim i Peterem Prevcem po pierwszej serii (Kubacki był ósmy) oraz o straconych szansach wielu skoczków ze szczytów klasyfikacji Pucharu Świata. Kilku z nich odrobiło część strat w drugiej serii, ale nie tak, by walczyć o miejsce na podium, Halvor Egner Granerud został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon.

Jeden dobry skok, z którego byłem w pełni zadowolony, to trochę za mało.

Kamil Stoch

Trochę martwiliśmy się niezbyt udanym skokiem Piotra Żyły (w kwalifikacjach i serii próbnej był trzeci), cieszyliśmy niezłą próbą Stefana Huli, ale najważniejszy był finał: świetna druga próba Kubackiego, lekki zawód przy Stochu, który skończył olimpijski start jako szósty, wreszcie lekkość wygranej Kobayashiego. Na końcu zaś widok Polaka, Japończyka i Austriaka trzymających w dłoniach ozdobione złotymi wieńcami laurowymi chińskie pandy Bing Dwen Dwen.

Dawid Kubacki, kiedy podszedł do mikrofonu Eurosportu nie bardzo potrafił opanować drżący głos, ale gdy już okiełznał ściśnięte gardło, powiedział, że nie do końca wie, jak został brązowym medalistą. Wie za to jak było mu trudno znaleźć się w tym miejscu, jak cały nieudany sezon wpływał na niego, jak ciężko pracował i jak nie szło. – Ale ta praca i wiara w nią mimo wszystko się opłaciła, oddałem dwa najlepsze skoki tej zimy w chwili, gdy było to najbardziej potrzebne. To jest piękne – mówił polski brązowy medalista.

Rozmowa z żoną

– Przez cały czas nie miałem wątpliwości, że należy pracować na 100 procent, nawet jeśli nie miałem chwilami pewności, że coś z tego wyniknie, że forma ruszy. Nie wiem, czy jestem specjalistą od ataków w drugich seriach, nie wiem, czy jestem nim nawet dziś. Kiedy stałem już na dole sądziłem raczej, że to Kamil będzie miał medal. Kiedy skoczył, a potem wylądował Peter Prevc też uważałem, że medalu nie będzie, tylko Piotrek dopowiadał mi z boku: będzie, będzie. To na pewno jeden z moich najważniejszych sukcesów w życiu, indywidualny medal na igrzyskach musi cieszyć serce – dodał Dawid Kubacki, dostając od Eurosportu możliwość krótkiego połączenia telefonicznego z żoną Martą, co uczyniło chwilę jeszcze bardziej wzruszającą.

– Oczywiście, że zaszkliły mi się oczy, to niesamowita historia. Nawet jeśli podium było w zasięgu wielu, to ta trójka zasłużyła na nie najbardziej. Z drugiego szeregu, czy nie, niech tak zawsze Dawid robi. Mnie do medalu zabrakło niewiele, przede wszystkim pewności, że wszystko jest w porządku. Jeden dobry skok, z którego byłem w pełni zadowolony, to trochę za mało. Na treningach było nieźle, ale nie poczułem w pełni tego zadowolenia. Mam swoje lata, zrobiłem, co mogłem, ale dziś należało być perfekcyjnym także w drugiej serii. Niedosyt pozostaje, chcę więcej i myślę, że tak powinno być, choć nie tak dawno w Willingen zastanawiałem się, czy w ogóle tu przyjadę. Mamy jeszcze kilka dni na radości skoków, nakryliśmy do olimpijskiego stołu, dania zostały podane, cieszmy się tym świętem – mówił Kamil Stoch.

Niełatwo było stanąć przed dziennikarzami także trenerowi polskiej reprezentacji Michalowi Doleżalowi, który od tygodni zbierał cięgi za fatalne wyniki polskich skoczków, ale w dniu pierwszego sprawdzianu olimpijskiego wreszcie mógł pod maseczką sanitarną pozwolić sobie na lekki uśmiech.

Oddałem dwa najlepsze skoki tej zimy w chwili, gdy było to najbardziej potrzebne.

Dawid Kubacki

– Czekaliśmy na ten medal do samego końca i mieliśmy wiarę. To, że zdobył go Dawid Kubacki, nie jest dla mnie wielką niespodzianką. W ostatnim okresie jego skoki treningowe były coraz bliżej ideału, no i wiedzieliśmy, że stać go na dobry wynik. Szczerze mówiąc, może nikt nie czekał, że to właśnie Dawid zdobędzie medal, ale od dłuższego czasu jego próby wyglądały naprawdę tak, jak miały wyglądać. Oczywiście, że na stanowisku trenerskim było wiele nerwów, ale gdy już mieliśmy dwóch skoczków w dziesiątce po pierwszej serii wierzyłem, że jeden z nich stanie na podium. Ostatnimi czasy z trudem chodziłem na rozmowy z mediami, ale dziś jest inaczej, chciałbym, aby tak było zawsze. Mogę już potwierdzić, że w konkursie mikstów wystartują Dawid i Kamil. Jesteśmy na igrzyskach, muszą startować najlepsi – rzekł czeski trener, gdy i on znalazł się przed reporterem Eurosportu.

Jak dziwne są skoki, ile w nich krzywego uśmiechu fortuny przekonali się w niedzielę także inni. Na wielki plus zaliczyli konkurs Rosjanie, za grzechy dopingowe poprzedników wciąż startujący jako przedstawiciele Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Jewgienij Klimow był piąty, Danił Sadriejew ósmy z najdłuższym skokiem konkursu – 107,5 m. Z drugiej strony zobaczyliśmy bolesną porażkę Niemców (najlepszy z nich Constantin Schmid był 11., Markus Eisenbichler nie awansował do serii finałowej), którzy przewag z Pucharu Świata nie potrafili przełożyć na sukces w Chinach. Regulaminowe boje w kwestiach sprzętu innych ekip (także polskich butów), wzniecone przez trenera Stefana Horngachera, nie posłużyły Niemcom.

Teraz duża skocznia

Kibice skoków patrzą już do przodu. Widząc po raz pierwszy tej zimy czterech Polaków w finałowej serii, szybko policzyli, że suma not dałaby drużynowe zwycięstwo Austriakom, ale Hula, Żyła, Stoch i Kubacki zajęliby drugie miejsce.

Sobotni konkurs pań wygrała Słowenka Ursa Bogataj przed Niemką Kathariną Althaus i kolejną dziewczyną ze Słowenii – Niką Kriznar. Wiatr jak zawsze cokolwiek zamieszał w rywalizacji, protesty były, brak reakcji jury także. Polki Kinga Rajda i Nicole Konderla wypadły wedle niewielkich możliwości – skoczyły po razie, bez szans na serię finałową.

Może lepiej im pójdzie, gdy obok mistrzów Dawida Kubackiego i Kamila Stocha pojawią się ponownie na skoczni normalnej w Zhangjiakou w poniedziałek o 12.45 czasu polskiego, by wystartować w konkursie drużyn mieszanych. Choć trzeba powiedzieć jasno: medalu z tego startu nie będzie.

Po konkursie mikstów skoczkowie przenoszą się na duży obiekt. Do zapamiętania zostały trzy daty: 11 lutego (piątek) – kwalifikacje do konkursu indywidualnego, 12 lutego (sobota) – konkurs indywidualny, 14 lutego (poniedziałek) – konkurs drużynowy.

 

> Konkurs mężczyzn na skoczni normalnej

1. R. Kobayashi (Japonia) 275,0 pkt (104,5 i 99,5 m); 2. M. Fettner (Austria) 270,8 (102,5 i 104); 3. D. Kubacki (Polska) 265,9 (104 i 103); 4. P. Prevc (Słowenia) 265,4 (103 i 99,5); 5. J. Klimow (Rosja) 261,5 (104 i 100); 6. K. Stoch (Polska) 260,9 (101,5 i 97,5); 7. M. Lindvik (Norwegia) 260,7 (96,5 i 102,5); 8. D. Sadriejew (Rosja) 259,4 (107,5 i 98); 9. T. Zajc (Słowenia) 259,3 (97 i 104,5); 10. S. Kraft (Austria) 258,1 (98 i 99,5); 21. P. Żyła 245,5 (95 i 99); 26. S. Hula (obaj Polska) 237,8 (103 i 93,5).

> Konkurs kobiet na skoczni normalnej

1. U. Bogataj (Słowenia) 239,0 pkt. (108 i 100 m); 2. K. Althaus (Niemcy) 236,8 (105,5 i 94); 3. N. Kriznar (Słowenia) 232,0 (103 i 99,5); 35. K. Rajda 40,9 (69); 36. N. Konderla (obie Polska) 37,8 (64).

Takie są skoki, tyle magiczna, ile zadziwiająca konkurencja sportowej zimy. Niewiele wskazywało, by Dawid Kubacki, rocznik 1990, choć to indywidualny mistrz świata z Seefeld (2019), zwycięzca 68. Turnieju Czterech Skoczni (2019/2020) oraz brązowy medalista olimpijski w drużynie z Pjongczangu, miał wskoczyć z uśmiechem na podium pod skocznią w Zhangjiakou. Od początku sezonu, jak pozostali, przeżywał kłopoty z formą, mozolna praca nie dawała efektu, potem doszedł koronawirus i mogło się nawet wydawać, że miejsce w kadrze na igrzyska to nie jest pewna sprawa.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Skoki narciarskie
Ryoyu Kobayashi skoczył 291 m. Rekord, który może zmienić skoki narciarskie
Skoki narciarskie
Kamil Stoch chce znów wygrywać. Ma w tym pomóc osobisty trener
Skoki narciarskie
Kamil Stoch z własnym trenerem. Polski Związek Narciarski wyraził zgodę
Skoki narciarskie
Konkurs lotów w Planicy. Kryształy były dla innych
Skoki narciarskie
Planica. Ostatni kryształ dla Daniela Hubera, piękne loty Olka Zniszczoła