Siatkarze z Jastrzębia prowadzili już w Bydgoszczy 2:0 w setach, by przegrać mecz w tie-breaku. – Wystarczyły dwie bardzo dobre zmiany i Delecta zagrała jak odmieniona – mówił po meczu były trener reprezentacji Polski Ireneusz Mazur.
Prowadzący od niedawna w trybie ratunkowym drużynę z Bydgoszczy Waldemar Wspaniały (też był trenerem kadry) dodał: – Zadecydował charakter. Nie poddaliśmy się, choć na początku graliśmy słabo.
Nie mniejszą sensację zanotowano w Radomiu, choć emocji nie było tak dużo jak w Bydgoszczy. Nie pomogły nerwowe reakcje Pawła Zagumnego i trenera Mariusza Sordyla. Zespół z Olsztyna stracił punkty na własne życzenie. W czwartym secie prowadził 23:20, ale potem były dwa asy serwisowe Wojciecha Żalińskiego, serwis w siatkę Grzegorza Szymańskiego, autowy atak Olli Kunnariego i szansa na tie-break została zaprzepaszczona.
Nowym liderem jeszcze w piątek była drużyna z Kędzierzyna-Koźla, która pokonała bez większych problemów u siebie Resovię. Krzysztof Stelmach, który w tym sezonie debiutuje w roli trenera, radzi sobie znakomicie. Bez gwiazd i wielkich pieniędzy na transfer stworzył zespół, który nie boi się nikogo.
Dwa dni później Skra wygrała jednak u siebie z Treflem i znów jest pierwsza. Trefl zgodnie z przewidywaniami nie stawił czterokrotnym mistrzom Polski większego oporu. Drużyna z Gdańska ma poważne problemy, i to nie tylko zdrowotne. Okazuje się, że kilka znanych nazwisk i wysoki budżet to za mało, by wygrywać. Czasami tak bywa, do końca rozgrywek jeszcze daleko, więc lepiej poczekać z ocenami. Teraz przecież nie najwyższe noty otrzymałaby też Resovia, która należy do finansowych potentatów PlusLigi i ma w swoim składzie pół reprezentacji Polski.