Pięć tysięcy widzów w Rzeszowie raz jeszcze potwierdziło, jak wielką siłą polskiej siatkówki są kibice. Podkreślają to wszyscy, najczęściej ci, którzy przyjeżdżają do nas z zagranicy. Ryszard Bosek, wybitny przed laty siatkarz, dziś dyrektor sportowy AZS Częstochowa, zapytany o ocenę zakończonych rozgrywek powiedział: – Idziemy w dobrym kierunku. Najbardziej zadowolony jest Bosek z faktu, że pojawiło się wielu zdolnych, młodych zawodników. I życzyłby sobie, aby w kolejnych latach stało się to regułą polskiej ligi.
Na razie taki stan w dużym stopniu wymusiły problemy finansowe. Drużyna z Częstochowy pozbawiona swoich najlepszych graczy, których skusiły wyższe kontrakty w Rzeszowie, z konieczności musiała postawić na młodzież. I zajęła piąte miejsce w rozgrywkach, a w Lidze Mistrzów odpadła dopiero w ćwierćfinale, przegrywając z Itasem Trentino, najlepszym zespołem tych rozgrywek.
Z podobnych powodów po mało znanych i niedoświadczonych zawodników sięgnęła Politechnika i bez problemów zapewniła sobie byt w PlusLidze na następny sezon, będąc chwilami rewelacją rozgrywek.
W finale, co było do przewidzenia, zagrali ze sobą finansowi potentaci – Skra i Resovia. – Sukcesy bogatych w sporcie to norma. Czasami biedni włączą się do gry, ale to tylko kwestia szczęścia i przypadku – mówi Bosek.
Skra i Resovia zagrają w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów.