Reklama

Dla trenera jedyną gwiazdą jest drużyna

Mistrzostwa Europy siatkarek. Tylko miejsce na podium będzie sukcesem Polek

Aktualizacja: 12.08.2009 23:45 Publikacja: 12.08.2009 23:25

Utrata Doroty Świeniewicz jest jednym z największych problemów trenera Bonitty

Utrata Doroty Świeniewicz jest jednym z największych problemów trenera Bonitty

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Lokaj klok Krzysztof Lokaj

Pamięć o dwóch złotych medalach wywalczonych przez zespół Andrzeja Niemczyka jest wciąż zbyt silna, by zadowolić się jedynie dobrą grą i punktowanym miejscem, tym bardziej że mistrzostwa odbędą się w Polsce.

By uświadomić sobie, jak wielkie są oczekiwania, wystarczy przypomnieć czwartą pozycję Polek na ostatnich mistrzostwach Europy w Belgii i Luksemburgu. Drużyna Marco Bonitty pokazała tam dobrą siatkówkę, ale wynik budził niedosyt.

A przecież trener Jerzy Matlak jest w dużo gorszej sytuacji niż Bonitta, nie mówiąc o Niemczyku. Ze "Złotek" pozostały tylko wspomnienia i rozgrywająca Izabela Bełcik, przyjmująca Aleksandra Jagieło (wtedy Przybysz) i libero Mariola Zenik. Prawdopodobnie dołączy jeszcze do nich Natalia Bamber jako atakująca.

Nie istnieje też zespół Bonitty. Małgorzata Glinka i Maria Liktoras urodziły dzieci, Anna Podolec i Katarzyna Skorupa przeszły operacje, z powodu kontuzji brakuje Mileny Rosner, a Katarzyna Skowrońska, która miała być największą gwiazdą drużyny Matlaka, leczy obolałe ścięgna Achillesa.

Do tego Dorota Świeniewicz, cztery lata temu najlepsza siatkarka Europy, która wróciła, by pomóc młodszym koleżankom i podczas mistrzostw Europy zakończyć karierę, nie wytrzymała psychicznie krytyki w Internecie i z płaczem zrezygnowała z dalszych występów.

Reklama
Reklama

Nic tylko rwać włosy z głowy, ale Matlak nie rezygnuje i mówi, że jego drużyna będzie gotowa do walki z najlepszymi. I patrząc na grę Polek w World Grand Prix, widać, że forma zespołu rośnie, choć strach pomyśleć, co będzie, gdy znów przytrafi się jakaś kontuzja.

Nasze siatkarki pokonały ostatnio w Makau Tajlandię, z Chinkami przegrały dopiero w tie-breaku, a Brazylijkom, mistrzyniom olimpijskim z Pekinu, urwały seta. Jeśli w Hongkongu, gdzie rozgrywany jest ostatni turniej grupowy Grand Prix, pokonają Holandię, Chiny i Dominikanę, to awansują do finału w Tokio.

Matlak nie powie tego głośno, ale nie byłoby mu to na rękę. Woli w spokoju przygotować się do mistrzostw Europy. Chce sprawić niespodziankę i pokazać, że bez wielkich gwiazd też można wygrywać.

Dla niego jedyną gwiazdą jest drużyna i postara się to udowodnić 4 października w Łodzi, gdzie rozegrany zostanie finał. Rozsądek mówi, że bez Polek, ale na szczęście Matlak ma w tej sprawie inne zdanie.

Pamięć o dwóch złotych medalach wywalczonych przez zespół Andrzeja Niemczyka jest wciąż zbyt silna, by zadowolić się jedynie dobrą grą i punktowanym miejscem, tym bardziej że mistrzostwa odbędą się w Polsce.

By uświadomić sobie, jak wielkie są oczekiwania, wystarczy przypomnieć czwartą pozycję Polek na ostatnich mistrzostwach Europy w Belgii i Luksemburgu. Drużyna Marco Bonitty pokazała tam dobrą siatkówkę, ale wynik budził niedosyt.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Siatkówka
Startuje PlusLiga siatkarzy. Nowi bohaterowie się przydadzą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Siatkówka
Jakub Kochanowski dla „Rzeczpospolitej". „Nie ma czasu na refleksje i odpoczynek"
Siatkówka
Tomasz Fornal dla „Rzeczpospolitej". „Mieliśmy swoje problemy, których nie udało się przezwyciężyć"
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Syndrom sezonu poolimpijskiego
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Męczarnie na koniec, ale Polacy mają medal
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama