Trener Antiga twierdzi, że atmosfera w polskim zespole jest jeszcze lepsza niż przed turniejem o Puchar Świata w Japonii, gdzie nasi siatkarze wygrali dziesięć meczów z rzędu i zajęli trzecie miejsce. Niestety, porażka w ostatnim spotkaniu z Włochami odebrała im awans na igrzyska w Rio de Janeiro.
Ale to już przeszłość, teraz jest inny cel: medal mistrzostw Europy rozgrywanych w Bułgarii i we Włoszech. Antiga zapewnia, że po tym, co wydarzyło się w Tokio, Polacy zrobią wszystko, by je wygrać.
Zaczną już w piątek meczem z Belgią. W sobotę zagrają ze Słowenią, a na zakończenie fazy grupowej, w niedzielę z Białorusią. Później przeniosą się do Sofii, gdzie, miejmy nadzieję, walczyć będą o medale. Trzy lata temu nasi siatkarze wygrali tam po raz pierwszy finał Ligi Światowej.
Mistrzostwa Europy w całej, długiej i pięknej historii polskiej siatkówki też wygrali tylko raz, w 2009 roku w Izmirze. Wcześniej nie dokonała tego ani ekipa Huberta Jerzego Wagnera, ani po latach drużyna Raula Lozano. Andrea Anastasi też nie dał rady, przegrał ćwierćfinał z Bułgarią podczas ostatnich mistrzostw rozgrywanych w Polsce i Danii. Ale warto pamiętać, że dwa lata wcześniej w Wiedniu Polacy pokonali Rosjan w meczu o trzecie miejsce.
W tamtym spotkaniu świetnie spisywali się Bartosz Kurek i Jakub Jarosz. Ten pierwszy grał wtedy na lewym skrzydle, a Jarosz był klasycznym atakującym. Dziś Kurek po zmianie pozycji jest atakującym, a Jarosza nie ma w narodowej drużynie. Zmiennikiem Kurka jest Dawid Konarski. Antiga do Bułgarii zabrał tych samych zawodników, którzy grali w Japonii: Fabiana Drzyzgę i Grzegorza Łomacza (rozgrywający), Michała Kubiaka, Mateusza Mikę, Rafała Buszka, Artura Szalpuka (przyjmujący), Piotra Nowakowskiego, Mateusza Bieńka i Karola Kłosa (środkowi) oraz dwóch libero, Pawła Zatorskiego i Piotra Gacka.