Kolejny triumf siatkarzy. Idź złoto do złota, czyli czas zdjąć olimpijską klątwę

Takiego sezonu reprezentacja Polski jeszcze nie miała. Wszystko, czego siatkarze się dotknęli, zamieniali w złoto.

Publikacja: 09.10.2023 03:00

Nikola Grbić (na zdjęciu) nie wahał się podejmować odważnych decyzji, ale były one starannie przemyś

Nikola Grbić (na zdjęciu) nie wahał się podejmować odważnych decyzji, ale były one starannie przemyślane

Foto: PAP/Adam Warżawa

O tym, że reprezentanci Polski mają niesamowity potencjał i umiejętności, wiadomo od dawna. Jednak wiedzieć to jedno, a przekuć w zwycięstwa to drugie. Z tym w poprzednich latach bywało różnie i nie zawsze wysoką formę udawało się utrzymać przez kilka reprezentacyjnych miesięcy. Nawet, jeśli w jednym turnieju Polacy błyszczeli, to w innym nie grali na miarę marzeń kibiców. Wahania formy są zrozumiałe, zwłaszcza gdy kalendarz jest przeładowany.

– W 2014 r., gdy zdobywaliśmy złote medale mistrzostw świata, to tak dobrze nie było. Nie ma co nawet tego porównywać. To był najlepszy sezon w historii siatkówki. Wyniki są niesamowite: złoto Ligi Narodów, złoto mistrzostw Europy, bezpośredni awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu – mówi „Rz” Marcin Możdżonek, mistrz świata z 2014 r.

Turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Polacy mieli kilka trudnych momentów

Nikola Grbić znalazł sposób na to, by utrzymać wysoką formę i koncentrację zawodników. Fizycznie jego siatkarze wytrzymali ten sezon znakomicie i nawet w ostatnim meczu turnieju kwalifikacyjnego z Chinami nie zwiesili głów przez pięć setów trudnej walki, choć myślami na pewno byli już w Polsce, z rodzinami.

Czytaj więcej

Polska - Chiny 3:2. Zwycięstwo siatkarzy na koniec morderczego sezonu

W Chinach Polacy mieli kilka trudnych momentów. W meczach z Belgią i Kanadą musieli o zwycięstwa walczyć w tie-breakach, ale wtedy pokazywali swoją najlepszą siatkówkę i opanowanie. W trudnych sytuacjach nie pękali, ale parli do przodu jak pruska piechota, pewni tego, że są lepsi.

Przed mistrzostwami Europy na obozie w Zakopanem siatkarze dostali w kość, ale widocznie było im to potrzebne. To po tym zgrupowaniu do wysokiej formy wrócił przyjmujący Kamil Semeniuk, który miał za sobą niezbyt udany sezon we włoskiej Sir Safety Perugia. W mistrzostwach Europy błyszczał też Wilfredo Leon, na którego dobrą formę czekali kibice, koledzy z zespołu i trenerzy.

Reprezentacja Polski siatkarzy. Mocne charaktery, o kłótniach nie słychać

– W 2012 r. wygraliśmy Ligę Światową, byliśmy w formie, ale potem zostały popełnione błędy. Nie byliśmy tak doświadczeni jak ta ekipa. Sztab też nie był tak doświadczony. To wielka chwila polskiej siatkówki – uważa Możdżonek.

Czytaj więcej

Polskie siatkarki mają jeszcze rezerwy

Grbić nie wahał się podejmować odważnych decyzji, ale były one starannie przemyślane. Zaryzykował wylot do Chin niemal w ostatniej chwili, przez co jego zawodnicy mieli mniej czasu na dostosowanie się do nowej strefy czasowej, ale za to mogli chwilę dłużej pobyć w domach. Cegiełkę do sukcesu dołożył w tym przypadku także PZPS, który od kilku lat wykupuje siatkarzom loty klasą biznes, dzięki czemu mogą wypoczywać w trakcie podróży.

Serbski trener zrealizował również swoją zapowiedź z początku pracy z reprezentacją Polski, gdy mówił, że jego zawodnicy mają iść za nim jak Spartanie. Jak mu się to udaje, pozostanie pewnie jego tajemnicą, bo utrzymać w ryzach kilkanaście mocnych charakterów nie jest łatwo, ale o kłótniach nie słychać.

Każdy w tym sezonie grał, każdy może czuć się ważny i potrzebny. Bartosz Bednorz większą część mistrzostw Europy przesiedział na ławce, ale za to był wiodącą postacią w Chinach. Łukasz Kaczmarek zaczynał sezon jako zmiennik Bartosza Kurka, a kończył jako zawodnik, bez którego nikt nie wyobraża sobie składu na Paryż. Podobnie jest w przypadku środkowego Norberta Hubera, który wskoczył za kontuzjowanego Mateusza Bieńka.

To pokazuje, jakie kłopoty bogactwa ma Grbić, oraz to, jak potrafi kreować nowych bohaterów. Dobrze wykorzystuje to, co każdy z reprezentantów może dać drużynie. Aleksander Śliwka pod jego wodzą wyrósł na naturalnego następcę kapitana Bartosza Kurka. Serbski trener z premedytacją stawia na Grzegorza Łomacza, choć mógłby wziąć do drużyny Fabiana Drzyzgę. Grbić podzielił jednak wyraźnie role w drużynie, na podstawowego rozgrywającego wybrał Marcina Janusza i bardziej potrzebny jest mu spokojny rozgrywający PGE Skry Bełchatów niż „samiec alfa” Drzyzga.

Najbliższe kilka miesięcy oznacza dla kadry spokój i staranne planowanie roku olimpijskiego. W Lidze Narodów nie trzeba będzie pieczołowicie pilnować rankingu, będą więc mogli zagrać zawodnicy z drugiego, a nawet trzeciego szeregu.

Nikola Grbić potrafi kreować nowych bohaterów i wykorzystywać atuty każdego gracza

Selekcjoner będzie musiał sobie też poradzić z wyborem składu na igrzyska. Do Francji może zabrać tylko 12 graczy i zawsze ktoś będzie niezadowolony. Być może zostawi w Polsce jednego ze świetnych przyjmujących, których miał w składzie pięciu. – Moim zdaniem dwunastka na Paryż jest już ustalona. Jeśli wszyscy będą zdrowi i w formie, to pojedzie taki skład jak podczas turnieju finałowego Ligi Narodów – mówi „Rz” Marcin Możdżonek. Oznaczałoby to, że miejsca zabraknie dla Karola Kłosa, Jakuba Popiwczaka i Bednorza.

A może selekcjoner do Paryża zabierze tylko jednego atakującego? Grbić może liczyć się z problemami zdrowotnymi Kurka, bo już w Chinach chwilami wystawiał na prawym skrzydle przyjmujących Śliwkę lub Leona.

– Może w takiej sytuacji postawić na pięciu przyjmujących. Moim zdaniem Bednorz poradziłby sobie na ataku – ocenia Możdżonek.

Na razie jednak nikt nie wyobraża sobie kadry bez Kurka, który jest świetnym atakującym i dobrym duchem drużyny. A znakomita atmosfera to też była ważna składowa sukcesu Polaków. Może w Paryżu wreszcie uda się zdjąć klątwę olimpijskiego ćwierćfinału. Oby tylko dopisało zdrowie.

O tym, że reprezentanci Polski mają niesamowity potencjał i umiejętności, wiadomo od dawna. Jednak wiedzieć to jedno, a przekuć w zwycięstwa to drugie. Z tym w poprzednich latach bywało różnie i nie zawsze wysoką formę udawało się utrzymać przez kilka reprezentacyjnych miesięcy. Nawet, jeśli w jednym turnieju Polacy błyszczeli, to w innym nie grali na miarę marzeń kibiców. Wahania formy są zrozumiałe, zwłaszcza gdy kalendarz jest przeładowany.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Piotr Gruszka: Poznajmy swoją wartość, a później pracujmy na marzenia
Siatkówka
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie wygrali Ligi Mistrzów. Trentino za silne
Siatkówka
Świderski: Zdominowaliśmy europejskie rozgrywki w siatkówce
Siatkówka
Piękny finał wyjątkowego sezonu. Jastrzębski Węgiel może potwierdzić dominację polskich klubów
Siatkówka
Najpierw Chemik, potem ZAKSA. Grupa Azoty rezygnuje ze sponsorowania klubów siatkarskich