Na razie drużyna Nikoli Grbicia realizuje swój plan. Celem Polaków jest walka w finale, a do tego najlepiej wygrać grupę, bo pierwsze miejsce pozwoli uniknąć trudniejszych rywali w kolejnych fazach turnieju. Wszystko wskazuje na to, że to się uda. W czwartek Polacy rozbili Czechów 3:0. Nie pozwolili rywalom na podjęcie walki w żadnym secie, tłamsząc ich zagrywką i blokiem.
Z Holendrami już tak prosto nie było. To drużyna, która od kilku sezonów gra w Lidze Narodów, ma też wielką gwiazdę atakującego Nimira Abdel-Aziza. Od początku było widać, że to rywal trudniejszy niż Czesi, do tego Polacy nie byli tak zdecydowani i dokładni w grze jak w czwartek. Nie uderzali tak mocno na zagrywce, kilka razy pozwolili się też zatrzymać w ataku. Po drugiej stronie siatki szalał Nimir. Przy wyniku 16:14 dla rywali Grbić wziął czas i domagał się bardziej agresywnej zagrywki. Nic to nie pomogło, a Holendrzy wygrali 25:23.
Czytaj więcej
W pierwszym meczu mistrzostw Europy drużyna Nikoli Grbicia rozbiła reprezentację Czech 3:0 (25:17, 25:20, 25:20). Rywale w żadnym secie nie byli w stanie nawiązać walki.
Selekcjoner postanowił dokonać zmiany. Za Tomasza Fornala na przyjęcie zagrywki wszedł Kamil Semeniuk i ta para radziła sobie dużo lepiej.
Polacy wreszcie posłuchali trenera i zaczęli lepiej zagrywać (asy serwisowe posłali m.in. Łukasz Kaczmarek i Jakub Kochanowski). Kiedy biało-czerwoni weszli na swój normalny poziom, rywale nie potrafili znaleźć odpowiedzi. Przegrali seta błyskawicznie, zdobywając ledwie 13 punktów.