Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przeżywają sezon jak z marzeń. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, czyli jedna z najlepszych drużyn w Europie, w trzech finałowych meczach zdobyła z nimi tylko jednego seta. Rywale podbijali piłki po atakach Davida Smitha i blokowali Aleksandra Śliwkę. Z drugiej strony nie do zatrzymania byli Stephen Boyer i Tomasz Fornal. Momentami siatkarze ZAKSY byli bezradni, a widzowie z niedowierzaniem kręcili głowami.
Stać ich na najlepszych
Leszek Dejewski, który jest asystentem trenera Jastrzębskiego Węgla Marcelo Mendeza i w klubie wszyscy nazywają go legendą, przeczuwał, że może być dobrze. Może głośniej mówiło serce, a może instynkt człowieka, który widział w siatkówce wszystko. Rozsądek nakazywał przecież ostrożność, skoro ostatnie mecze regularnie wygrywał zespół z Kędzierzyna-Koźla.
Czytaj więcej
Takiego meczu chyba nikt się nie spodziewał. Wszystko rozstrzygnęło się w trzech krótkich setach, a siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nie mieli żadnych szans w starciu z perfekcyjnie grającymi rywalami. Jest nowy mistrz Polski, ale to nie koniec emocji dla kibiców.
– Mieliśmy kompleks ZAKSY. Dwa lata temu wygraliśmy wprawdzie finał PlusLigi, ale rywalizowało się wówczas do dwóch zwycięstw, więc słyszeliśmy, że w dłuższej serii ZAKSA by nas pokonała. Przegrywaliśmy finały Pucharu Polski. Rok temu byli od nas lepsi w półfinale Ligi Mistrzów, zdecydowanie pokonali nas też w finale PlusLigi. Wiedzieliśmy, że musimy robić swoje. Mentalnie drużyna się zmieniała. Chłopcy uwierzyli – mówi „Rz” Dejewski, który pracuje w klubie z Jastrzębia-Zdroju od 1983 roku, z roczną przerwą na kontrakt w Turcji.
Sukcesu nie byłoby bez świetnego trenera, a Mendez to najwyższa światowa półka, skoro przez lata był szkoleniowcem brazylijskiego Sada Cruzeiro i prowadzi reprezentację Argentyny.