Polki, dzięki sensacyjnej wygranej 3:0 nad mistrzyniami olimpijskimi z USA, ustawiły się w doskonałej pozycji na drodze do czołowej „ósemki” turnieju. Nasze siatkarki awansowały na czwartą lokatę w tabeli - ostatnią dającą przepustkę do gry o medale - i miały wszystko w swoich rękach. Podobnie, jak Kanadyjki, które także wygrały cztery z siedmiu meczów, ale zdobyły w nich dwa punkty mniej.
- Otworzyłyśmy sobie furtkę. Przed nami próba charakteru - zapowiadała przed meczem Joanna Wołosz. I Polki w pierwszym secie zagrały tak, jakby chciały wyrwać furtkę wyrwać. Wynik 25:18 zwiastował święto, ale kolejny set należał już do rywalek. Kanadyjki wygrały wyraźnie, 25:19.
Polki przetrwały kryzys drugiego oraz trzeciego seta, odbudowały pewność siebie i decydującą partię rozegrały koncertowo
9 tys. kibiców mogło uskrzydlić, ale chyba też przytłaczało. Nasze siatkarki popełniały błędy, a rywalki także w trzeciej partii momentami grały jak natchnione. Awans do ćwierćfinału byłby dla Polek najlepszym wynikiem na mistrzostwach świata od 1962 roku. Kanadyjki w najlepszej „ósemce” mundialu nie grały nigdy, szczytowym osiągnięciem było dla nich miejsce jedenaste.
Polkom brakowało skuteczności w ataku, punktów nie zdobywały nasze armaty: Magdalena Stysiak oraz Olivia Różański. - Dziewczyny: musimy zejść z emocji, uspokoić się i zacząć grać. To już czas - powtarzał podczas przerw trener Stefano Lavarini, ale trzeciego seta Kanadyjki wygrały 25:16.