Wygrany w Łodzi 3:0 (25:23, 25:20, 25:18) mecz Polek z Amerykankami będzie zapewne wspominany długo nie tylko dlatego, że okoliczności były ważne, bo to druga faza mistrzostw i ewentualny awans do ćwierćfinału nagle stał się realny.
Spotkanie było, z polskiego punktu widzenia, po prostu znakomite. Kiedy bowiem zniknęła nieśmiałość w ataku, blok zaczął powstrzymywać mnóstwo ataków, a w obronie nie było piłek nie do podbicia, to okazało się, że budowana z kłopotami drużyna ma możliwości sięgające wygranej z mistrzyniami olimpijskimi, po 12 latach przerwy.
Zostawiły serce
Chłodna ocena wydarzeń w Atlas Arenie każe napisać, że Amerykanki zagrały zaskakująco słabo.
Czytaj więcej
Zaczęły od 0:5, skończyły na trzech pięknie wygranych setach z USA, do 23, 20 i 18. Polskie siatk...
Dogonione w pierwszym secie szybko straciły impet i zgubiły pomysł na wygrywanie. Rola Polek prowadzonych przez trenera Stefano Lavariniego była w tym dziele decydująca, ale bezradność kilku gwiazd, które zostały ze złotego składu z Tokio, jednak musiała dziwić, tym bardziej że legendarny trener Karch Kiraly wciąż prowadzi drużynę.