Postawił się Polakom na drodze do finału zespół weteranów, Brazylijczycy wcale nie przywieźli na mundial drużyny przyszłości. Liderami pozostali piękni trzydziestoletni: Wallace, Leal, Lucas, Thales czy Ricardo Lucarelli. Tego pierwszego trener wezwał na mistrzostwa w trybie awaryjnym, z reprezentacyjnej emerytury, kiedy kontuzji doznał Alan Souza.
Jeśli Brazylijczycy w pierwszym secie zepchnęli naszych siatkarzy na liny, to w drugim Polacy pierwszy raz posłali ich na deski. Zaczęli bombardować rywali serwisem, a w ataku zniknął Leal, który skutecznie zakończył tylko 3 z 10 ataków. Gospodarze prowadzili komfortowo - 17:10 i 19:12 - więc kibice mogli wrócić do siatkarskiej fiesty. Spodek tego wieczoru pękał bowiem w szwach.
Rywale zamknęli rozdział drugiego seta i próbowali odzyskać równowagę. Rozgorzała bitwa, więc pierwsze skrzypce zaczęli grać Bartosz Kurek oraz Śliwka, którzy - jak po meczu z Amerykanami podkreślił Grbić - rosną wraz ze skalą wyzwania, są siatkarzami na wielkie mecze, pięknościami nocy. Obaj zbijali więc niezmordowanie, a wsparł ich także niewyraźny na początku spotkania Semeniuk.
Kurczyła się liczba błędów, a rósł Marcin Janusz, który w trzecim secie rozgrywał tak, że koledzy atakowali z 71-procentową skutecznością. Rywale gaśli, jakby wypalał się w nich ogień, ale to były pozory. Nastała czwarta partia i znów wrócili do meczu, znów sprawiali wrażenie niezniszczalnych, którzy nie chcą odejść, podtrzymując nadzieję na szósty z rzędu awans do finału mundialu.
Doszło do tie-breaka, rozpętał się pojedynek snajperów: z jednej strony nacierał Leal, a z drugiej Kurek. Kapitan skończył cztery ataki, Polacy prowadzili 7:4, ale rywale - uzbrojeni w potężny bagaż doświadczenia - wyrównali. Nie wierzyliśmy, że może się nie udać i nie wierzyli też chyba nasi siatkarze. Zdobyli trzy ostatnie punkty, a bohaterem decydujących akcji został Semeniuk.
Polacy zagrają w niedzielnym finale (Katowice, 21:00) ze zwycięzcą meczu Słowenia - Włochy i będą zdecydowanym faworytem. Zwycięstwo dałoby im trzecie złoto mundialu z rzędu. To wynik monumentalny, wcześniej na podobny wyczyn porwali się tylko Włosi oraz Brazylijczycy. Doskonalszej serii podczas mistrzostw świata nie miał nikt.