Nasi siatkarze Amerykanów ogrywać wcale nie musieli. Niewykluczone, że korzystniejsza byłaby dla nich wręcz porażka, bo jako gospodarze i tak zostali rozstawieni na szczycie drabinki fazy pucharowej – to efekt patologicznego regulaminu – a oddając mecz, pociągnęliby w górę rywali, gwarantując sobie, że zespół USA nie stanie im na drodze w ćwierćfinale.
Ostatniemu spotkaniu rundy grupowej nie towarzyszyła więc presja, tylko pokusa, ale Polacy zagrali tak, jakby chcieli udowodnić, że nie potrzebują regulaminowego wsparcia. Trener Nikola Grbić od początku postawił na żelazny skład: Pawła Zatorskiego, Bartosza Kurka, Marcina Janusza, Aleksandra Śliwkę, Kamila Semeniuka, Mateusza Bieńka i Jakuba Kochanowskiego. To odróżnia go od poprzednika Vitala Heynena, który lubił tasować zawodnikami. Serb w wyborach jest konsekwentny.