Mistrzostwa Świata w siatkówce 2022: Polscy debiutanci nie zawiedli

Po to się trenuje, żeby przeżyć takie momenty i móc wystąpić przed taką publicznością - mówił Tomasz Fornal, który w starciu z Meksykiem zadebiutował w mundialu.

Publikacja: 29.08.2022 22:00

Tomasz Fornal

Tomasz Fornal

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Czytaj więcej

"Rzeczpospolita" i "Sport" o Mistrzostwach Świata w siatkówce 2022

Nikola Grbić, trener naszej reprezentacji, eksperymentować nie lubi. Mecz ze słabiutkim, ale ambitnym Meksykiem zaczęła więc podstawowa szóstka, z Kamilem Semeniukiem i Aleksandrem Śliwką na przyjęciu oraz Bartoszek Kurkiem w roli atakującego. Z czasem Serb zaczął wprowadzać na parkiet rezerwowych zawodników. Mecz kończyli już zmiennicy. Zadebiutować w mistrzostwach świata mieli więc okazję: przyjmujący Tomasz Fornal, libero Jakub Popiwczak oraz środkowy Mateusz Poręba. Dwaj pierwsi w kadrze są już od dłuższego czasu, więc jak przyznali stresu wielkiego nie odczuwali.

Czytaj więcej

Mistrzostwa świata w siatkówce: Polska - Meksyk 3:0. Ostatni taki spacer

- Kiedy się stoi w kwadracie dla rezerwowych i patrzy na śpiewających kibiców, robi się wielkie oczy i mówi wow. Podczas gry zapomina się jednak o wszystkim i skupia na tym, by wykonać jak najlepiej swoje zadania - mówił Jakub Popiwczak.

- Debiut w mistrzostwach cieszy, ale nie odczuwałem dodatkowych emocji i wielkiego stresu. Zagrać w tak magicznym miejscu, jak „Spodek”, przy takich kibicach to marzenie każdego sportowca, ale za tym kryją się lata pracy. Potem dostajesz powołanie do kadry, by znów pracować, aby przekonać selekcjonera do siebie. Na końcu tego łańcuszka jest właśnie występ w mistrzostwach świata przed kompletem publiczności - wtórował mu Tomasz Fornal.

Serce waliło jak nigdy

Dla Mateusza Poręby natomiast to pierwszy rok w kadrze i od razu znalazł się w drużynie na mundial. Nic dziwnego, że w odróżnieniu od bardziej obytych z kadrą kolegów, debiut w mistrzostwach przeżył bardzo mocno. - Już wcześniej dostaliśmy sygnał od trenera, że musimy być przygotowani do wejścia w każdej chwili. To był dobry znak nie tylko dla mnie, ale również pozostałych kolegów z kwadratu rezerwowych. Wcale nie było łatwo wejść na parkiet, bo był ogromny stres, a serce waliło mi jak nigdy. To jest normalne, po prostu trzeba to przeżyć. Bardzo się cieszę, że ten moment debiutu na mistrzostwach świat jest już za mną, bo teraz będzie już z górki. Pierwszy raz jest zawsze najtrudniejszy - tłumaczył. - Zdaję sobie sprawę jaki otrzymałem kredyt zaufania, ale jestem młodym zawodnikiem, jeszcze dużo przede mną i chciałbym w reprezentacji grać przez wiele lat. Nie dam się z niej... wykopać. Ta koszulka reprezentacyjna ma dla mnie kolosalne znaczenie! Mamy nadzieję, że znów będę miał okazję pokazać się w tym turnieju - dodał Poręba.

Wcale nie było łatwo wejść na parkiet, bo był ogromny stres, a serce waliło mi jak nigdy

Mateusz Poręba, środkowy reprezentacji Polski

Najtrudniejsze dla niego były pierwsze akcje po wejściu na boisko. Szybko jednak opanował nerwy i do końca spotkania był pewnym punktem zespołu. Zakończył je z dorobkiem pięciu punktów, popisując się m.in. dwoma asami serwisowymi. - Pierwsze dwie piłki były najtrudniejsze, ale potem emocje zaczęły opadać i chyba było nieźle - wyjaśnił.

Zasłużyli na pochwały

Po dwóch setach Polacy mają komplet punktów. Łatwo ograli Bułgarię i Meksyk. Zwłaszcza starcie z tą drugą ekipą bardziej przypominało sparing niż spotkanie w mistrzostwach świata.

Czytaj więcej

Polska - Bułgaria. Ruszyła mistrzowska maszyna

- Trzeba powiedzieć jasno, że nasz przeciwnik nie był z górnej części światowego rankingu. Cieszy jednak, że potrafimy wejść z kwadratu i zaprezentować się z fajnej strony, wprowadzić na boisko dobrą atmosferę i pokazać, że potrafimy dobrze grać - ocenił Fornal, który z dziesięcioma oczkami na koncie był najlepiej punktującym graczem w szeregach polskiej reprezentacji. Przyjmujący Jastrzębskiego Węgla z roku na rok robi olbrzymie postępy. W bieżącym sezonie miał już imponujące występy w kadrze. W niedzielnym starciu po raz kolejny potwierdził wszystkie swoje walory. Imponował dynamiką w ataku, pokazał moc w polu serwisowym i w grze blokiem, a do tego dołożył jeszcze kilka efektownych obron, wywołując wśród fanów zachwyt. - Czasem tak jest, że wychodzi absolutnie wszystko, czasem kompletnie nic, zależy od dnia. W tym meczu wszyscy, którzy dostali okazję do gry, dobrze się zaprezentowali. Szczerze mówiąc staram się nie pamiętać meczów, w których nic mi nie wychodziło i cieszę się, że spotkanie z Meksykiem do nich nie należało. Wolałbym mieć jednak takie wejście przeciwko drużynie, która należy do światowego topu - podsumował Fornal.

Poważne granie

Na zakończenie fazy grupowej poprzeczka powędruje znacznie wyżej. Po drugiej stronie siatki staną dzisiaj Stany Zjednoczone. To światowa czołówka, drużyna, która na każdej imprezie zalicza się do faworytów, Nie inaczej jest w polsko-słoweńskim mundialu. Po dwóch meczach ma taki sam bilans jak nasi siatkarze, czyli dwie wygrane bez straty seta.

- Pamiętamy Amerykanów sprzed miesiąca z Bolonii, kiedy zrobili nam wielkie „kuku” (Polacy przegrali w półfinale Ligi Narodów 0:3 - przyp. red.). U siebie będziemy chcieli się odgryźć, zagrać dobrą siatkówkę i zobaczymy, jak będzie. Jesteśmy w lepszej dyspozycji niż miesiąc temu. Niczego się nie obawiamy, ale każdy będzie podekscytowany i mocno zmotywowany - zapewnił Popiwczak.

Czytaj więcej

Liga Narodów: Bolesne lanie od Amerykanów

Optymistą jest też Fornal. - Teraz zaczyna się w tych mistrzostwach świata poważne granie. Mam nadzieję, że będziemy dobrze przygotowani do meczu z Amerykanami, że okres po finałach Ligi Narodów odpowiednio przepracowaliśmy i we wtorek pokonamy zespół USA. Bardzo chcemy wygrać. W jakimś stopniu można to nazwać rewanżem za Bolonię, ale to są mistrzostwa świata i ostatni mecz grupowy, w którym potknięcie nie eliminuje nas z dalszej gry w turnieju. Sukces jednak pozytywnie wpłynie na nas mentalnie - podsumował.

Nikola Grbić, trener naszej reprezentacji, eksperymentować nie lubi. Mecz ze słabiutkim, ale ambitnym Meksykiem zaczęła więc podstawowa szóstka, z Kamilem Semeniukiem i Aleksandrem Śliwką na przyjęciu oraz Bartoszek Kurkiem w roli atakującego. Z czasem Serb zaczął wprowadzać na parkiet rezerwowych zawodników. Mecz kończyli już zmiennicy. Zadebiutować w mistrzostwach świata mieli więc okazję: przyjmujący Tomasz Fornal, libero Jakub Popiwczak oraz środkowy Mateusz Poręba. Dwaj pierwsi w kadrze są już od dłuższego czasu, więc jak przyznali stresu wielkiego nie odczuwali.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Najpierw Chemik, potem ZAKSA. Grupa Azoty rezygnuje ze sponsorowania klubów siatkarskich
Siatkówka
PlusLiga: Jastrzębski Węgiel Mistrzem Polski. Mecz godny finału
Siatkówka
Nerwy, przepychanki, kłótnie: Zawiercie nie rezygnuje z marzeń
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO