Wiadomo tylko, że nie będzie konkursu, a kandydatów na trenera wskażą działacze PZPS. I to oni wybiorą następcę Ferdinando De Giorgiego, który utrzymał się na stołku zaledwie kilka miesięcy. A przecież miał poprowadzić naszą reprezentację do sukcesu na igrzyskach w Tokio.
Wystarczyły jednak nieudane mistrzostwa Europy i włoski szkoleniowiec, który z Zaksą Kędzierzyn-Koźle dwukrotnie wygrał krajowe rozgrywki, stracił pracę. Teraz trzeba mu zapłacić odszkodowanie, ale to w naszej siatkarskiej rzeczywistości norma. Płacono Danielowi Castellaniemu i Andrei Anastasiemu, można więc zapłacić De Giorgiemu, związek jest bogaty. I oczywiście jak zwykle żadnej odpowiedzialności nie poniosą ci, którzy go wybierali.