Łatwo nie było. Ukrainki, z którymi wedle rankingu europejskiego i wspomnień Polki powinny wygrać względnie łatwo, znalazły sposób na wyrównaną grę, a nawet zwycięstwo w pierwszym secie. Trochę było w tym winy Polek, które po niezłym starcie dość szybko przestały dobrze przyjmować ukraińskie zagrywki i, przede wszystkim, nie miały siły ognia w ataku.
Trener Jacek Nawrocki rozpoczął grę szóstką: rozgrywająca Katarzyna Wenerska, środkowe Klaudia Alagierska i Zuzanna Efimienko-Młotkowska, atakująca Magda Stysiak, przyjmujące Zuzanna Górecka i Martyna Łukasik. Już w połowie seta musiał jednak zacząć zmieniać skład, by znaleźć sposób na poprawę wyniku. Magda Stysiak, na której w meczach grupowych ciążyła głowna odpowiedzialność za atak, też wymagała zastępstwa Malwiny Smarzek.
Zmian było wiele, w pierwszym secie nie pomogły, w drugim trener zdecydował się sięgnąć także po Martynę Czyrniańską i to była jedna z lepszych decyzji szkoleniowca. Set został wygrany, wciąż nie bez trudu, lecz gra Polek się poprawiła, pojawił się także lepszy blok. Podobnie było w secie trzecim, także wygranym w bólach, ale już bez wielu błędów.
Najlepszą siatkówkę polskie siatkarki pokazały w ostatnim secie. Rozgrywająca więcej grała do środkowych, Zuzanna Efimienko-Młotkowska zdobyła w ten sposób tytuł najlepiej punktującej siatkarki meczu (także dzięki 9 blokom), świetną serię serwisową miała Zuzanna Górecka. Gdy na tablicy pojawił się wynik 18:10, nerwowość zniknęła, takiej przewagi Polki nie zmarnowały.
– Było nerwowo, ale takiego meczu się spodziewałem. Ukrainki też wierzyły w zwycięstwo. Mieliśmy bardziej kompletny zespół, korzystałem z wielu zawodniczek, pokazaliśmy, że wszystkie dziewczyny są w stanie pomóc drużynie. Każda zmiana wnosiła wiele pozytywów – mówił do kamery Polsat Sport trener Nawrocki.