Fantastyczna atmosfera w hali w Warnie panowała już przed meczem. Trybuny zdominowali Finowie, ale wynik decydował się na boisku. Tutaj Suomi przygotowali niespodziankę w stylu Vitala Heynena, bo na rozegraniu pojawił się Mikko Esko zamiast Eemi Tervaporttiego. Zresztą była to jedna z wielu zmian.
Tylko początek pierwszego seta był wyrównany. Po pierwszej przerwie technicznej, kiedy Polacy włączyli blok, od razu nasi siatkarze odskoczyli rywalom. Mogła się podobać gra Bartosza Kurka, który szalał w ataku. W pierwszym secie skończył trzy z pięciu piłek. Do tego zaliczył jeden blok i jednego asa. Dzielnie wspierał go Artur Szalpuk, który miał z kolei pięć dobrych ataków na sześć prób. Dobre przyjęcie naszego zespołu powodowało, że łatwiej grało się środkiem, z czego korzystał przede wszystkim Mateusz Bieniek, zdobywając trzy punkty po atakach. Można powiedzieć, że Biało-Czerwoni kontrolowali to, co się dzieje na boisku i pewnie wygrali 25:20.