Trzykrotni mistrzowie Polski w tym sezonie doznali tylko dwóch porażek. Z Jadarem w Radomiu i w wyjazdowym meczu Ligi Mistrzów z Panathinaikosem w Atenach.
W Kędzierzynie tylko pierwszy set wygrany przez gospodarzy mógł sugerować kłopoty drużyny z Bełchatowa. Pozostałe nie pozostawiały już cienia wątpliwości, kto rządzi w lidze. Bardzo dobrze zagrał Francuz Stephane Antiga wybrany na MVP tego spotkania. Gdy wróci leczący kontuzję Mariusz Wlazły, Skra będzie nieosiągalna dla krajowych rywali, powinna też zagrać w finale Ligi Mistrzów.
Nie zawsze jednak transfery są tak przemyślane jak w Skrze. W Rzeszowie wydano sporo pieniędzy i skompletowano zespół, który miał zagrozić najlepszym. Pierwszy odpadł ze składu trener Jan Such, a zawodnicy o znanych nazwiskach przegrywają mecz za meczem.
Jeszcze gorsza sytuacja jest w Warszawie. Politechnika zdobyła na razie tylko pięć punktów, przegrała u siebie z mającym najniższy budżet w lidze Płomieniem i główny sponsor firma J.W. Construction grozi, że się wycofa z finansowania klubu. Jeśli dotrzyma słowa, to nie będzie siatkówki w stolicy.
Znacznie lepsze nastroje są w Częstochowie i Jastrzębiu. Wkręt-Met jest na drugim miejscu w tabeli za Skrą. Jastrzębie zajmuje trzecią pozycję. Drużyna z Częstochowy sprawiła ogromną sensację w Pucharze CEV, eliminując słynną Iskrę Odincowo z Gibą, Wierbowem i Abramowem w składzie. Jeśli będzie tak grać w lidze, to Skra chyba zacznie się bać. Trener Raul Lozano powinien się tylko cieszyć. Przed turniejem w Izmirze powołał przecież do kadry Krzysztofa Gierczyńskiego, który od lat decyduje o obliczu zespołu z Częstochowy.