Wrócili do gry

Polacy pokonali Bułgarię w pięciu setach, dziś o 20. mecz z Włochami

Aktualizacja: 07.07.2011 04:19 Publikacja: 07.07.2011 03:21

Atakuje Zbigniew Bartman. Jego kontuzja w końcówce meczu zaszkodziła polskiej drużynie

Atakuje Zbigniew Bartman. Jego kontuzja w końcówce meczu zaszkodziła polskiej drużynie

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Korespondencja z Gdańska

10 tysięcy ludzi na widowni, imponująca, nowoczesna Ergo Arena i trzymający do końca w napięciu tie-break, który Polacy wygrali 15:13, prowadząc wcześniej 11:4. Zaczął się finałowy turniej Ligi Światowej.

Początek nie zapowiadał takich emocji. Polacy w pierwszej partii nie pozwolili Bułgarom na zbyt wiele, więc wydawało się, że zwycięstwo przyjdzie łatwo. Tak jakby zapomniano, że ta samo Bułgaria kilka dni temu wygrała z Rosją, a rok temu pokonała naszą drużynę podczas mistrzostw świata w Anconie bez straty seta.

Owszem teraz brakuje ich najlepszego libero Teodora Salparowa, który dopiero odzyskuje siły po operacji, odpoczynku potrzebuje też atakujący Władymir Nikołow, jedna z dwóch wielkich gwiazd tego zespołu, obok Mateja Kazijskiego. Ale ich brak nie był przecież odczuwalny. Nikołowa dobrze zastąpił mierzący 205 cm Cwetan Sokołow.

Anastasi lubi się trzymać żelaznego składu, więc wyjściowa szóstka nie była zaskoczeniem. W ostatnich meczach częściej stawiał na Michała Ruciaka, więc Michał Kubiak był rezerwowym. Tak było też ze środkowymi. Grzegorz Kosok wszedł na boisko dopiero w końcówce tie-breaka, cały mecz grał Piotr Nowakowski i Marcin Możdżonek.

Sygnałem ostrzegawczym w tym spotkaniu był drugi set wygrany przez rywali 25:23. 42-letni trener Radostin Stojczew wyciągnął odpowiednie wnioski i Bułgarzy zaczęli grać lepiej. W kolejnej partii to oni dyktowali warunki, rozbili Polaków do 14 i zrobiło się nerwowo. Na szczęście Kurek z Bartmanem pokazali moc i fantazję w następnej partii i nasz zespół wrócił do gry.

O wszystkim rozstrzygnął tie-break, który przypominał dobrze napisany scenariusz horroru. Najpierw rządzili nasi siatkarze prowadząc 11:4. W tym momencie kontuzji doznał Bartman i Bułgarzy doprowadzili do remisu (12:12), ale gdy decydowały się losy zwycięstwa lub porażki ręka zadrżała Kazijskiemu, największej gwieździe rywali.

W innych meczach Rosja pokonała USA 3:1, a Brazylia wygrała z Kubą dopiero w tie-breaku 3:2. Wcześniej przeżywała jednak trudne chwile przegrywając 0:2 w setach i broniąc sześć meczboli w czwartym.

– Z Kubą zawsze jest ciężko, oni mają nieprawdopodobne możliwości fizyczne – powie po tym meczu Giba. A Bernardo Rezende, trener Brazylijczyków, przyzna, że popełnił kilka błędów, które na szczęście mógł w trakcie tego spotkania naprawić.

Dziś o 20 Polacy zmierzą się z Włochami, którzy mają nową, ciekawą drużynę, w której grają synowie wybitnych siatkarzy i trenerów mających inne, niż włoskie korzenie.

Michał Łasko jest przecież synem Lecha Łaski, który wygrał igrzyska w Montrealu (1976), ojciec Ivana Zajcewa to były reprezentant ZSRR Wiaczesław Zajcew, mistrz olimpijski z Moskwy, a Dragan Travica jest synem Ljubomira, dobrego przed laty zawodnika, później trenera reprezentacji Jugosławii, a ostatnio Resovii Rzeszów.

Tym razem jednak ich umiejętności nie wystarczyły, by pokonać Argentynę. Teraz Włosi stoją pod ścianą, muszą wygrać, jeśli chcą pozostać w turnieju.

Grupa E – 1. kolejka:

• Argentyna – Włochy 3:1 (20:25, 25:20, 25:22, 25:22)

• Polska – Bułgaria 3:2 (25:20, 23:25, 14:25, 25:22, 15:13).

Polska:

P. Nowakowski (16), B. Kurek (24), Z. Bartman (18), M. Ruciak (9), Ł. Żygadło (2), M. Możdżonek (8), K. Ignaczak (libero) oraz J. Jarosz, P. Woicki, M. Bąkiewicz, G. Kosok (1), M. Kubiak.

Grupa F – 1. kolejka

:

• Rosja – USA 3:1  (29:31, 25:16, 25:21, 25:22)

• Brazylia – Kuba 3:2 (18:25, 21:25, 25:16, 30:28, 15:12).

Andrea Anastasi

trener polskiej reprezentacji

To był trudny mecz dla obu drużyn. Raz jedni popełniali błędy, raz drudzy. Po fatalnym trzecim secie musieliśmy się zresetować, by wrócić do gry. I kiedy wydawało się, że jesteśmy już na ostatniej prostej, kontuzji doznał Zbyszek Bartman. Nie wiem, co mu jest, być może nie zagra do końca turnieju, wtedy zastąpi go Piotr Gruszka. To były dramatyczne chwile, zawodnicy patrzyli na mnie rozbici psychicznie. Próbowałem ich uspokajać, tak, żeby mogli skoncentrować się tylko na tych ostatnich piłkach. Na szczęście skończyło się wygraną. Nie ukrywam, że się bardzo cieszę, bo mogło być różnie.

—wysłuchał j.p.

Korespondencja z Gdańska

10 tysięcy ludzi na widowni, imponująca, nowoczesna Ergo Arena i trzymający do końca w napięciu tie-break, który Polacy wygrali 15:13, prowadząc wcześniej 11:4. Zaczął się finałowy turniej Ligi Światowej.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia