W pojedynku dwóch mistrzów - Włoch oraz Polski wyraźnego faworyta nie było. Spotkanie lepiej rozpoczęła Cucine Lube Banca. Miejscowi osłabieni brakiem Bartosza Kurka grali skutecznie i utrzymywali bezpieczną przewagę. PGE Skra swoją wyższość pokazała w samej końcówce, mimo że przegrywała 21:22. Zespół z Serie A nie wytrzymał presji i popełnił kilka prostych błędów, co doprowadziło do zwycięstwa bełchatowian 25:22.
W dwóch pozostałych odsłonach widowiska gospodarze nawet przez chwilę nie zagrozili rywalom. Miguel Falasca ze spokojem mógł oglądać doskonały występ swoich podopiecznych, szczególnie w ataku. Skra tego wieczoru skończyła 43 z 65 prób w ofensywie (66 procent skuteczności). PGE Skra była lepsza w każdym elemencie gry.
Lidera PlusLigi do okazałego zwycięstwa poprowadził tercet Nicolas Uriarte – Mariusz Wlazły – Facundo Conte. Pierwszy z nich doskonale rozgrywał, a atakujący i przyjmujący doskonale radzili sobie z włoskim blokiem.
Zdecydowanie więcej problemów ze swoim rywalem mieli rzeszowianie, którzy byli zdecydowanymi faworytami w starciu z VfB Friedrichshafen. Niemcy nie przestraszyli się Polaków. Nie dali im najmniejszych szans w pierwszym oraz trzecim secie. Gdyby nie udana końcówka drugiej partii, siatkarze z hali na Podpromiu wracaliby do kraju z porażką.
Resovia wyszła ze sporych tarapatów. Doprowadziła do tie-breaka dzięki świetnej postawie w czwartej partii, jednak decydującą odsłonę znów rozpoczęła źle. Przy zmianie stron miejscowi prowadzili 8:5, jednak nie zdołali utrzymać korzystnego rezultatu do końca. W końcówce na parkiecie bezbłędny był Marko Ivović, który kończył piłki w newralgicznych momentach. Ostatecznie nerwową końcówkę na swoją korzyść rozstrzygnęli rzeszowianie, wygrywając 17:15. Rewanżowe spotkania odbędą się w przyszłym tygodniu. mił