Ewentualna porażka nie zamyka definitywnie drzwi do igrzysk, bo w styczniu przewidziany jest jeszcze turniej ostatniej szansy, ale lepiej nie kusić losu. Trener Polaków Vital Heynen coś na ten temat wie. Przed igrzyskami w Rio de Janeiro, prowadząc niemiecki zespół, olimpijską szansę stracił w Berlinie, w drugiej fazie eliminacji. Zabrali mu ją wtedy Polacy dowodzeni przez Stephane'a Antigę.
Dziś Belg jest spokojny, bo wie, że ma drużynę aktualnych mistrzów świata, których wesprze jeszcze Wilfredo Leon.
Polacy, czwarty zespół światowego rankingu, zaczną turniej kwalifikacyjny w trójmiejskiej Ergo Arenie w piątek meczem z Tunezją, aktualnym mistrzem Afryki, zajmującym w tym rankingu miejsce 22. Dzień później zmierzą się z Francją (9), która będzie najgroźniejszym rywalem, a na zakończenie, w niedzielę, ze Słowenią (17), która już dwukrotnie w ostatnim czasie eliminowała naszą reprezentację z dalszego udziału w mistrzostwach Europy. Pierwszy raz w 2015 roku w Bułgarii, a drugi dwa lata później w Polsce.
Tunezja zapewne nie zagrozi drużynie Heynena, ale zdaniem Michała Mieszka Gogola, asystenta belgijskiego szkoleniowca, błędem byłoby nie zauważać zalet tego zespołu. – Biorąc pod uwagę region, z którego się wywodzą, można mówić o swego rodzaju egzotyce, ale zapewniam, że nie grają egzotycznie. Mają mocne skrzydła, zarówno atakujący Hamza Nagga, jak i przyjmujący Ismail Moalla potrafią zdobywać punkty. W grze Tunezyjczyków trudno wprawdzie szukać subtelności, stawiają raczej na siłowe rozwiązania, ale robią to na tyle skutecznie, że są w stanie postraszyć nawet znacznie wyżej notowanych przeciwników. Grają odważnie, mocno zagrywają. Turnieju nie wygrają, ale kłopotów mogą przysporzyć – ocenia Gogol, od nowego sezonu trener Skry Bełchatów.
Tunezja to dziesięciokrotny mistrz Afryki, na igrzyskach olimpijskich zagrała sześć razy, po raz ostatni w Londynie (2012). Występy te nie przyniosły jej sukcesów, podobnie jak te w mistrzostwach świata czy Pucharze Świata. Tunezyjczycy byli raczej dostarczycielami punktów, ale czasami urywali faworytom seta, np. Serbom podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata.