Polki po zwycięstwie nad Włoszkami, wicemistrzyniami świata i kandydatkami do złota ME rozgrywanych w czterech krajach, uwierzyły na dobre, że wszystko jest możliwe. Pokonały w 1/8 finału Hiszpanki 3:0, a w środę wieczorem przekonamy się, czy pożegnanie z łódzką Atlas Areną też będzie szczęśliwe. Niemki, z którymi nasze siatkarki zagrają o półfinał, są wyżej w rankingu, ale to nie oznacza, że będą faworytkami. Polki grają u siebie, wspomagać je będzie 13 tysięcy kibiców.
Niemki przeszły przez rozgrywki grupowe, wygrywając wszystkie pięć spotkań, w tym z Rosją 3:2, ale Polki nie muszą mieć kompleksów. Cztery zwycięskie mecze, w tym z Włochami 3:2, to też bardzo dobra wizytówka. Tym bardziej że jedyna porażka, z Belgią 2:3, nie powinna się wydarzyć, bo to Polki były w tym przegranym meczu lepsze i sobie tylko wiadomym sposobem wypuściły zwycięstwo z rąk.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Sportowa złość Polek z pewnością pomogła im wygrać z Włoszkami i znaleźć się na dużo łatwiejszej drodze do Ankary. Dzięki tej wygranej uniknęły w 1/8 turnieju Rosjanek, trafiając na znacznie słabszą Hiszpanię, a teraz w meczu o strefę medalową grać będą z Niemkami, które przed mistrzostwami wyraźnie pokonały w dwóch sparingowych spotkaniach (wcześniej dokonały też tego w Opolu w inauguracyjnym turnieju Ligi Narodów).
Ryszard Bosek, znakomity przed laty polski siatkarz, złoty medalista olimpijski i mistrz świata, wybiera się na mecz do Łodzi i – jak powiedział „Rz" – nie wyobraża sobie porażki Polek. – Powiem więcej, one nie tylko pokonają Niemki, ale później, już w Ankarze, awansują do finału i zagrają o złoto. Nie jest to tylko pobożne życzenie, ten zespół ma ogromne możliwości – twierdzi Bosek.
Pewna wygranej z Niemkami jest też Malwina Smarzek-Godek, nasza najlepsza atakująca. To ona najczęściej kończy akcje, to ona zdobywa najwięcej punktów. Po meczu z Hiszpanią powiedziała reporterowi Polsatu, że Polki z Niemkami zagrają inaczej, ale wynik będzie taki sam. Przyznała jednak, że czeka je trudne zadanie.