Rywale w pierwszej rundzie dostali lanie od Węgrów (18:44) i Niemców (14:43), a awans dał im walkower w meczu z Republiką Zielonego Przylądka. Biało-Czerwoni pierwszy raz w tym turnieju zaczynali spotkanie jako murowany faworyt, a trener Patryk Rombel już po kilkunastu minutach musiał prosić swoich zawodników: „Róbmy swoje, tylko się na tym skoncentrujmy!”.
    Jego podopieczni grali nieuważnie, popełniali błędy w ataku, a rywale dwa razy trafiali do pustej bramki. Mierzyliśmy się z outsiderem, a w pierwszej połowie i tak najlepszy na parkiecie był Adam Morawski (59 proc. skuteczności), co nie świadczy dobrze o jakości naszej gry.