Katar 2015: miejscowy czarny koń

W grupie A Katar pokonał Słowenię 31:29. Po trzeciej wygranej z rzędu gospodarze zapewnili sobie awans do kolejnej fazy mistrzostw świata. To niespodzianka, której jednak można było się spodziewać.

Aktualizacja: 19.01.2015 22:56 Publikacja: 19.01.2015 20:45

Katar 2015: miejscowy czarny koń

Foto: AFP

Wcześniej Katarczycy wygrali z Brazylią (28:23) oraz z Chile (27:20). Zespoły z Ameryki Południowej nie były zbyt wymagającymi rywalami. Odpowiedź na pytanie ile warta jest drużyna gospodarzy, miał dać mecz ze Słowenią, która również odniosła dwa zwycięstwa. Katar wygrał 31:29 (18:15) i w pełni zasłużył na miano czarnego konia tego turnieju.

W jaki sposób drużyna, która ostatnie mistrzostwa świata (Hiszpania 2013) zakończyła na 20. miejscu, teraz bez większych problemów awansowała do najlepszej 16 rozgrywek? Rozczarują się ci, którzy wierzą, że efekty przyniósł wieloletni program szkolenia młodzieży. Przyczyna niespodziewanego sukcesu jest o wiele bardziej prozaiczna i typowo katarska - pieniądze.

Borja Vidal, Danijel Sarić czy Żarko Marković - to tylko niektórzy z reprezentantów Kataru na tych mistrzostwach. W drużynie narodowej znajduje się dziesięciu zawodników, których nazwiska brzmią równie arabsko. Szejkowie nie musieli ich długo przekonywać, że warto grać dla ich kraju. Wysunęli argumenty, które były bardzo przekonywające.

Zespół prowadzony przez Valero Riverę miał przed sobą jeden główny cel - uniknąć blamażu na turnieju rozgrywanym na swoim terenie. Zadanie wykonał wzorowo, a nawet posunął się krok dalej. Katar pokonał drużynę z Europy, co jeszcze dwa czy trzy lata temu wydawało się fantastyką. Naturalizacja doświadczonych piłkarzy z innych państw przyniosła oczekiwane efekty.

Ojcem zwycięstwa nad Słowenią był Rafael Capote. Urodzony na Kubie 37-letni Katarczyk zdobył aż 12 bramek. Gdyby nie jego znakomita gra w ataku, gospodarze turnieju zapewne nie cieszyliby się z awansu do kolejnej fazy. Obrona grała bardzo przeciętnie, bramkarze także nie zachwycili. Występujący na co dzień w Barcelonie Danijel Sarić nie obronił żadnego z ośmiu rzutów, a Goran Stojanović (były reprezentant Czarnogóry) miał 28 procent skuteczności.

Inna sprawa, że Słoweńcy także robili wszystko, by ułatwić gospodarzom wygraną. Rzadko wykorzystywali grę w przewadze, a najlepszy strzelec tych mistrzostw Dragan Gajić zaledwie trzy razy trafił do bramki rywali.

W środę przed reprezentacją Kataru kolejne wielkie wyzwanie. Kto wie, czy nie największe na tym turnieju. Piłkarze trenera Rivery zmierzą się z aktualnymi mistrzami świata Hiszpanami. Potyczka z tak utytułowanym zespołem pokaże, czy w fazie pucharowej Katarczycy mogą marzyć o czymś więcej niż wygranie choćby jednego meczu.

Grupa A

Katar - Słowenia 31:29, Hiszpania - Chile 37:16, Brazylia - Białoruś 34:29

Grupa B

Macedonia - Bośnia i Hercegowina 25:22, Chorwacja - Iran 41:22, Austria - Tunezja 25:25

Piłka ręczna
Marcin Lijewski: Dajcie nam czas. Gorzkich pigułek będzie więcej
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka ręczna
Sławomir Szmal dla "Rzeczpospolitej": Nie mogliśmy zamieść sprawy Kamila Syprzaka pod dywan
Piłka ręczna
Kompania braci. Portugalia zagra o finał MŚ w piłce ręcznej
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata w piłce ręcznej. Zmarnowana szansa, Polacy powalczą o puchar pocieszenia
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata w piłce ręcznej. Gorzki smak remisu Polaków z Czechami