Reklama

Szypiornistki: Bomba z emocjami

Polki grają dziś z Holenderkami w półfinale mistrzostw świata. Znów będą łzy, może i radość.

Aktualizacja: 17.12.2015 21:08 Publikacja: 17.12.2015 19:26

Karolina Kudłacz-Gloc po zwycięstwie nad Rosją. Czekamy na bis

Karolina Kudłacz-Gloc po zwycięstwie nad Rosją. Czekamy na bis

Foto: AFP

Kilkanaście dni temu na takie spotkanie nikt by nie postawił eurocenta, potem – gdy Polki przegrały mecz grupowy z Holenderkami 20:31 – tym bardziej.

To jest jednak damska piłka ręczna i jej urok polega też na tym, że o emocje łatwo, a o prognozy wyjątkowo trudno. Polska nie jest wyjątkiem, choć w przypadku drużyny prowadzonej od 2010 roku przez Duńczyka Kima Rasmussena widać postęp – po okresie posuchy Karolina Kudłacz i koleżanki zaczęły bywać na salonach: świetnie zagrały w mistrzostwach świata 2013 (czwarte miejsce), pojawiły się na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy (11. miejsce), są już bohaterkami obecnego turnieju w Danii i dobrze rozpoczęły eliminacje do następnych mistrzostw Starego Kontynentu w Szwecji.

Tylko Polki powtórzyły sukces sprzed dwóch lat. W najlepszej czwórce świata nie ma mistrzyń Brazylijek, nie ma wicemistrzyń Serbek, nie ma Dunek, które wtedy w spotkaniu o brąz pokonały reprezentację Polski 30:26.

Holenderski wzlot

Nie można powiedzieć, że polski sukces w Danii przyszedł gładko – dwie porażki w grupie, trzy nieco wymęczone wygrane, do zachwytów było daleko. Kto pamięta turniej z 2013 roku, widzi, że Rasmussen zmienił skład, że z powodu kontuzji ubyła podpora reprezentacji Alina Wojtas, że nie ma skrzydłowej Kingi Grzyb, z różnych przyczyn w kadrze zabrakło Małgorzaty Gapskiej, Karoliny Siódmiak i Karoliny Szwed-Orneborg.

Te, które grały w tamtych mistrzostwach: kapitan Karolina Kudłacz (dziś Kudłacz-Gloc), Kinga Byzdra (dziś Achruk), Monika Stachowska, Patrycja Kulwińska, Iwona Niedźwiedź, Małgorzata Stasiak, bramkarka Anna Wysokińska, jednak potrafiły przywrócić wspomnienia, gdyż dostały wsparcie od nowych koleżanek – Moniki Kobylińskiej, bramkarki Weroniki Gawlik, a także Agnieszki Koceli, Anety Łabudy i Karoliny Zalewskiej.

Reklama
Reklama

Polki obiecują, że półfinał to będzie inny mecz niż w grupie, choć jedno jest pewne – bomba z emocjami znów wybuchnie. Polki zagrają z dziewczynami, które przeżywają wzlot, jakiego wcześniej nie znały.

W kronikach 22 turniejów o mistrzostwo świata (licząc z obecnym) Holenderki pojawiły się dziesięć razy, zwykle kończyły walkę na 10.–15. miejscu, tylko raz, w 2005 roku w Rosji, były piąte. Wtedy kończyła karierę zasłużona bramkarka Jokelyn Tienstra, potem trenerka i promotorka piłki ręcznej. Kilka dni temu zmarła w następstwie guza mózgu, to dlatego drużyna Holandii grała przeciw Szwecji z czarnymi opaskami na rękawach.

Henk Groener (kiedyś dobry zawodnik, potem trener kadry męskiej) już nazywa turniej w Danii historycznym dla swej reprezentacji, półfinał i siedem efektownych zwycięstw dają mu takie prawo.

– Zawsze gramy z ogromną pasją i zaangażowaniem. Moje dziewczyny zrobiły nawet dla siebie coś w rodzaju broszury z tekstami motywującymi, o waleczności i podobnych sprawach, to również dobrze działa. Ta grupa jest głodna sukcesów, dziewczyny chcą więcej i rośnie ich wiara we własne możliwości. Chwilę świętowały po ćwierćfinale z Francją, ale szybko przełączyły się na następne zadanie, półfinał z Polską – wyjaśniał w holenderskiej prasie. Fachowcy dodają, że przypadku w tym sukcesie nie ma: Holenderki są młode, ale wiele z nich gra już w najmocniejszych ligach Europy – w Niemczech, Rumunii i na Węgrzech, mają międzynarodowe obycie.

Inaczej niż Kim Rasmussen, który trochę z musu opiera grę Polek na dość wąskim składzie, holenderski szkoleniowiec wykorzystuje na boisku całą siedemnastkę. Ma kilka liderek, takich jak Estavana Polman, Lois Abbingh, Cornelia Groot – to one zdobywają najwięcej goli, ma świetną bramkarkę Tess Wester (ponad 46 procent skuteczności), ma kapitan Danick Snelder, która strzela rzadziej, ale jak już to robi, to prawie nigdy nie chybia.

Gra o pierwszy medal

Dla wielu symbolem tej reprezentacji jest też 25-letnia Yvette Broch, kilka lat temu finalistka telewizyjnego programu „Holland's Next Top Model", która porzuciła chodzenie na wybiegu dla bitew na boisku piłki ręcznej.

Reklama
Reklama

Dla Holenderek i Polek przed turniejem celem był awans do ćwierćfinału, taki wynik prawie zapewnia udział w kwalifikacjach olimpijskich. Dzięki zwycięstwu nad Rosją nasza reprezentacja ma taką pewność bez oglądania się na wyniki innych. Jest duże prawdopodobieństwo, że jeden z trzech turniejów kwalifikacyjnych odbędzie się w Polsce.

Oczywiście nikt nie zabroni Polkom i Holenderkom mierzyć wyżej – złoty medal w duńskiej hali to pewność gry na igrzyskach w Rio de Janeiro.

Piątkowe spotkanie w Herning ma wagę niezwykłą dla obu drużyn. Idzie o medal, pierwszy w kronikach piłki ręcznej obu krajów (pozostałe półfinalistki, Norweżki i Rumunki, mają o wiele większy dorobek), i o pierwszy awans olimpijski.

Piątek

Półfinały – 18.00: Polska – Holandia (TVP 2, TVP Sport); 20.45: Norwegia – Rumunia (TVP Sport)

Niedziela

Mecz o trzecie miejsce – 14.45 (TVP Sport, ew. TVP 2)

Finał – 17.15 (TVP Sport, ew. TVP 2)

Piłka ręczna
Piłka ręczna: Zwycięstwo na koniec, są powody do optymizmu
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych. Koniec polskich marzeń o medalu
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych. Zwycięstwo wyszarpane, nadzieje przedłużone
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych. Cudu nie było, Francuzki wyraźnie lepsze
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych. Ładne porażki już były
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama