MŚ w piłce ręcznej. Jest awans, można na moment odetchnąć

Po zaciętej walce reprezentacja Polski pokonała Arabię Saudyjską 27:24 (13:12) i jest w drugiej rundzie mistrzostw świata.

Publikacja: 16.01.2023 22:26

MŚ w piłce ręcznej. Jest awans, można na moment odetchnąć

Foto: Rafał Oleksiewicz

Przed rozpoczęciem mistrzostw świata wszyscy liczyli na to, że trzeci mecz grupowy będzie lekki, łatwy i przyjemny. Przy wygranej ze Słowenią wynik starcia z Arabią Saudyjską po prostu nie liczyłby się w dalszej fazie, a że rywal jest dość słaby, to można by śmiało dać szansę rezerwowym, żeby poczuli klimat turnieju i byli gotowi do gry.

Po sobotniej klęsce ze Słowenią trener Patryk Rombel rzeczywiście przebudował skład, ale inaczej po prostu nie mógł zrobić. Trzeba było zareagować i coś zmienić w zacinającej się maszynie. W pierwszym składzie wyszli skrzydłowy Jan Czuwara, lewy rozgrywający Ariel Pietrasik, a na drugiej połówce Szymon Działakiewicz. Do obrony wbiegał z kolei specjalista w tej dziedzinie Piotr Chrapkowski.

Już w środę w krakowskiej Tauron Arenie na Polaków czeka Hiszpania, która jest jedną z najlepszych drużyn na świecie.

Nie było jednak widać, żeby te zmiany podniosły jakość gry. Polacy grali wolno w ataku, momentami gubili piłkę, albo rzucali tak, że bramkarz Arabii Saudyjskiej odbijał piłkę. Na domiar złego z rzutu karnego pomylił się Arkadiusz Moryto.

Problemy były też w obronie. Saudyjczycy wiedzieli, że nie ma co próbować rzutów z drugiej linii przy wysokich rywalach, więc selekcjoner Jan Pytlick kazał im przedzierać się jak najbliżej polskiej bramki. I gracze w zielonych strojach sumiennie to wykonywali. Podawali do swoich obrotowych, albo próbowali pojedynków, a Polacy mieli problemy z ich zatrzymaniem. Mnożyły się rzuty karne i okresy gry w osłabieniu. Dwa razy na dwie minuty musiał zejść Chrapkowski, a potem jeszcze Bartłomiej Bis. Nic dziwnego, że długo Polacy przegrywali.

Widać było jak bardzo Polacy są zdenerwowani ciążącą na nich presją. Dopiero pod koniec pierwszej połowy zdołali odrobić straty, a potem wyjść na minimalne prowadzenie, głównie dzięki świetnej grze w ataku Szymona Sićki i kilku obronom Adama Morawskiego.

Po przerwie Polacy wyszli bardziej skoncentrowani. Zaczęli odcinać obrotowych i kilka razy przechwycili piłkę, dzięki czemu wyprowadzali kontrataki. Ta drużyna jednak jeszcze nie umie opanowywać nerwów. Kiedy wszystko weszło na właściwe tory i było już pięć goli przewagi, to w kilku kolejnych akcjach ze skrzydła nie zdobyli bramki i pozwolili Saudyjczykom zbliżyć się na jeden gol. Na szczęście sprawy w swoje ręce znów wzięli Sićko (zdobył osiem goli, ani razu się nie pomylił), Moryto i Morawski, i Polacy obronili zwycięstwo.

Teraz mają dzień oddechu, a w środę zaczynają walkę w drugiej fazie turnieju, gdzie rywalami będą Hiszpania, Czarnogóra oraz Iran. Tam nie zabierają ze sobą żadnych punktów (zwycięstwo z Arabią Saudyjską się nie liczy), więc muszą wygrać wszystkie mecze, żeby awansować do ćwierćfinału. Najtrudniejsi rywale czekają na Polaków na początku. Już w środę w krakowskiej Tauron Arenie na Polaków czeka Hiszpania, która jest jedną z najlepszych drużyn na świecie. Tutaj już nie będzie taryfy ulgowej, a Polacy muszą zagrać zdecydowanie lepiej niż w pierwszych trzech spotkaniach. Potem, w piątek rywalem biało-czerwonych będzie Czarnogóra (w ostatnim meczu grupowym po zaciętej walce wygrała z Chile 35:33), a na koniec, teoretycznie najłatwiejszy Iran.

Rywale z wyjątkiem Iranu, są w lepszej sytuacji niż drużyna Patryka Rombla. Hiszpanie zabrali ze sobą do kolejnej fazy cztery punkty, podobnie jak zwycięzcy Grupy B Francuzi. Słowenia i Czarnogóra mają zaliczone po jednej wygranej. Marginesu błędu Polacy już nie mają. Muszą wygrywać.

Przed rozpoczęciem mistrzostw świata wszyscy liczyli na to, że trzeci mecz grupowy będzie lekki, łatwy i przyjemny. Przy wygranej ze Słowenią wynik starcia z Arabią Saudyjską po prostu nie liczyłby się w dalszej fazie, a że rywal jest dość słaby, to można by śmiało dać szansę rezerwowym, żeby poczuli klimat turnieju i byli gotowi do gry.

Po sobotniej klęsce ze Słowenią trener Patryk Rombel rzeczywiście przebudował skład, ale inaczej po prostu nie mógł zrobić. Trzeba było zareagować i coś zmienić w zacinającej się maszynie. W pierwszym składzie wyszli skrzydłowy Jan Czuwara, lewy rozgrywający Ariel Pietrasik, a na drugiej połówce Szymon Działakiewicz. Do obrony wbiegał z kolei specjalista w tej dziedzinie Piotr Chrapkowski.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka ręczna
Kontrowersje i rzuty karne. Final4 nie dla Industrii Kielce
Piłka ręczna
Turniej Final4 troszkę bliżej. Industria Kielce pokonała Magdeburg sc
Piłka ręczna
Dlaczego Sławomir Szmal rusza po władzę w polskiej piłce ręcznej
Piłka ręczna
Industria Kielce przed Final Four Ligi Mistrzów. Teraz czas na marzenia
Piłka ręczna
Nowa impreza na mapie piłki ręcznej. ZPRP zorganizuje Superpuchar Polski