Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej (IHF) zapowiadała niedzielne spotkanie hasłem „Braterska sztuka obrony”, bo polską defensywą kierują Tomasz i Maciej Gębala. Obaj od pierwszych minut postawili pod bramką mur, którego forsowanie przychodziło Hiszpanom z trudem. Kolegów z pola wspierał też Adam Morawski. Nasz golkiper przed przerwą odbijał rzuty rywali z 36-procentową skutecznością.
Podopieczni Patryka Rombla dobrze bronili, gorzej było w ataku. Polacy mieli kłopoty z wysuniętą defensywą rywali oraz bramkarzem Rodrigo Corralesem, który kilka lat temu występował w Płocku. Pierwszoplanowe role w hiszpańskim ataku grali zawodnicy Łomży VIVE Kielce: Angel Fernandez Perez, Alex Dujszebajew oraz Dani Dujszebajew.
Błyskotliwe akcje dwóch ostatnich oraz problemy Polaków sprawiły, że na początku drugiej połowy Hiszpanie prowadzili już 18:13. To nie był jednak koniec meczu. Szczelna obrona sprawiła, że nie tylko odrobiliśmy straty, ale nawet objęliśmy prowadzenie. Rombel licytował odważnie: Polacy w pewnym momencie zdjęli bramkarza i grali siedmiu na sześciu, z dwoma obrotowymi. To przyniosło skutek.
Czterdzieści sekund przed końcem meczu Michał Olejniczak trafił na 26:27, ale ostatnią akcję rozgrywali rywale. Mistrzowie Europy wytrzymali presję i odnieśli zwycięstwo. Polacy nie muszą jednak spuszczać głów, bo tak dobrego występu reprezentacji na wielkiej imprezie nie widzieliśmy od czterech lat, a przed nimi kolejne wyzwania.
Biało-Czerwoni fazę grupową zakończą wtorkowym meczem z Brazylijczykami (godz. 20:30). Polakom do awansu wystarczy porażka Tunezyjczyków z Hiszpanami. Zwycięstwo zespołu z Afryki sprawi, że będziemy potrzebowali co najmniej remisu. Polacy - w przypadku awansu - zmierzą się w kolejnej rundzie z Niemcami, Węgrami oraz Urugwajczykami lub reprezentacją Republiki Zielonego Przylądka.