Ceremonia otwarcia – szczególnie jak na standardy panujące w sportach typu piłka ręczna – imponowała rozmachem. Jak zresztą na razie wszystko w Katarze. Było to widowisko stworzone wyłącznie na potrzeby telewizji i z poziomu trybun nie dało się go tak naprawdę dobrze obejrzeć, dlatego wszyscy w nowoczesnej hali spoglądali na zawieszony u sufitu telebim.
Oprócz tradycyjnej prezentacji flag wszystkich 24 uczestników turnieju pojawiających się na parkiecie w takt narodowej muzyki i równie tradycyjnego dla imprez sportowych banalnie brzmiącego „hymnu" mistrzostw, czyli skocznej piosenki popowej odtwarzanej z playbacku (w Katarze wykonywanej przez piosenkarzy z wszystkich państw-uczestników, Polskę reprezentował Rafał Brzozowski, a Czechy Ewa Farna), były też tańce i mitologizowana opowieść o piłce ręcznej.
Najciekawszym momentem było jednak, gdy parkiet – za pomocą animacji i świateł – zmieniał się w boisko do piłki nożnej, basen, salę koncertową czy w kosmos. Głównymi aktorami były katarskie dzieci, a na koniec zostało wyświetlone hasło mówiące, że „edukacja jest przyszłością".
Okazało się jednak, że miało to głębszy, a nie tylko pompatyczny i efekciarski sens. Podczas oficjalnych przemówień powiadomiono widzów i telewidzów, że cały dochód ze sprzedaży biletów na katarski turniej trafi na system edukacji dzieci.
Można odnieść wrażenie, że Katar wręcz odmawia zarabiania pieniędzy. Z drugiej strony wielkie pieniądze są tu naprawdę widoczne. W tym państwie nie płaci się żadnych podatków, składek społecznych i ubezpieczeń. Bezpłatna jest służba zdrowia i właśnie edukacja. Oczywiście tylko dla Katarczyków, którzy są we własnym kraju elitarną mniejszością. W całym kraju mieszka około 2 miliony osób, ale tylko mniej więcej 350 tysięcy z nich jest rodowitymi Katarczykami. Są oni zdecydowanie najbogatszą warstwą społeczną, a niemal wszystkie usługi wykonują emigranci z innych krajów.