Korespondencja z Dauhy
Spotkanie to ma tyle podtekstów, że można by nimi obdzielić kilka innych. Selekcjonerem biało-czerwonych jest Niemiec Michael Biegler. W polskich barwach zagra Andrzej vel Andreas Rojewski, który ma za sobą występy z czarnym orłem na piersi, a sześciu naszych zawodników grało w Bundeslidze.
Przede wszystkim jednak to Polacy wyeliminowali Niemców z mistrzostw w Katarze. Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wzięła międzynarodowa federacja, która usunęła z turnieju Australię, a dziką kartę dostały Niemcy, bo to dla piłki ręcznej najważniejszy rynek. Ale może będzie z tego dla nas jakaś korzyść: Niemcom powinno być głupio, bo mają świadomość, że – szczególnie dla Polaków – są rywalem z nieprawego łoża.
Największą niewiadomą jest drużyna gospodarzy. Katar zabrał się do budowy zespołu z takim samym rozmachem, z jakim zabiera się do urządzania kraju. Jeśli pośrodku pustyni da się za petrodolary zbudować miasto szklano-stalowych wysokościowców, to można też kupić drużynę groźną dla najlepszych.
Katarczycy zaczęli, jak to na budowie, od fundamentów. Sprowadzili trenera, który dwa lata temu poprowadził do tytułu mistrzów świata Hiszpanię: 61-letniego byłego zawodnika Barcelony Valero Riverę. Wcześniej został on najbardziej utytułowanym klubowym trenerem w piłce ręcznej, wygrywając z Barceloną ponad 70 trofeów, w tym pięciokrotnie Ligę Mistrzów.
Katarczycy płacą mu 800 tysięcy euro rocznie – to najwyższy kontrakt w piłce ręcznej. Żaden zawodnik ani inny szkoleniowiec nie może liczyć na taką umowę. W dodatku pensja Hiszpana jest wolna od podatków. Wiadomo – Katar. Petrodolary.
Gdyby zobrazować zaangażowanie Rivery w kategoriach futbolowych, to tak, jakby Josep Guardiola nagle zdecydował się objąć reprezentację Kataru. Tego, że tak się stanie w ciągu siedmiu lat, które dzielą nas od mundialu piłkarskiego w tym kraju, wykluczyć wcale nie można. Na razie Guardiola był jedną z gwiazd wynajętych do promowania katarskiej kandydatury. To zresztą za jego rządów w Barcelonie na koszulki piłkarzy trafiły reklamy organizacji charytatywnej Qatar Foundation. Teraz z Bayernem Monachium przerwę w rozgrywkach Bundesligi Guardiola spędza w Dausze, chwaląc miejscowych, że mają „najlepsze ośrodki treningowe na świecie".
Sam trener to jednak za mało, nawet wybitny. Trzeba mieć jeszcze zawodników. Gospodarze naturalizowali więc siedmiu piłkarzy ręcznych, w tym legendarnego bramkarza Barcelony, pochodzącego z Bośni Danijela Saricia, a także występującego przez wiele lat w Bundeslidze rozgrywającego z Czarnogóry Żarko Markovicia.