Piotr Żelazny z Dauhy
Główną atrakcją sobotniego wieczoru w hali w Lusail nie był wcale wysoko przegrany 27:31 przez Polaków mecz z Danią (16:12), ale koncert gwiazdy pop Gwen Stefani, którą Katarczycy sprowadzili, by za darmo zaśpiewała – a raczej poruszała ustami do lecącej z głośników taśmy – dla kibiców, którzy pofatygują się do hali. Taki pomysł na zwiększenie frekwencji. Pomysł w iście katarskim stylu, bo liczony zapewne w milionach dolarów. Gwen Staefani zaistniała wiele lat temu jako wokalistka zespołu No Doubt wykonując hitową piosenkę – Don't speak. Tytuł idealnie oddaje uczucia po występie Polaków – lepiej nic nie mówić.
Polski bramkarz Sławomir Szmal po meczu mówił z rozbrajającą szczerością, że w pewnym momencie on i jego koledzy po prostu czuli bezradność. – Gdy na początku drugiej połowy zaczęli nam coraz bardziej odjeżdżać nie wiedzieliśmy w ogóle, co się dzieje. Czuliśmy, że nic nie możemy poradzić. Kamil Syprzak, który po tym jak rzucił 10 bramek Arabii Saudyjskiej (ostatecznie, wbrew wczorajszym nieoficjalnym informacjom, Arabowie nie wycofali się jednak z turnieju i dziś wysoko przegrali z Niemcami) sam sobie życzył, by podobny wynik osiągnąć z Duńczykami, nawet nie zbliżył się do tego wyczynu. – Nie wiem nawet co mogę na gorąco teraz powiedzieć – żalił się w mix-zonie tuż po meczu. – Popełniliśmy zdecydowanie zbyt dużo błędów, mieliśmy zbyt dużo strat.
Polacy już przed meczem doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że Duńczycy umieją i lubią grać szybko. Tymczasem ich występ był wodą na młyn Skandynawów. Tylu strat ile w ofensywie zanotowali zawodnicy Michaela Bieglera przeciwko Duńczykom, jeszcze im się w tym turnieju nie przydarzyło. A niemal każda strata oznaczała kontrę albo szybką akcję przeciwnika. Polacy nie zdążali z ustawieniem się w obronie i w rezultacie tracili bramki. W sumie 31 –najwięcej do tej pory w mistrzostwach – a mogło się skończyć jeszcze gorzej, bo Duńczycy sześć razy trafiali w słupek lub poprzeczkę.
Dość smutne wnioski są takie, że jeśli nasi bramkarze – Szmal albo Piotr Wyszomirski – nie mają fantastycznego dnia, gdy zatrzymują rywali, zawodnicy z pola nie są w stanie tego zrobić. Szmal zaliczył słaby start turnieju i biało-czerwoni polegli z Niemcami. Następnie jednak się podniósł i został bohaterem spotkań z Argentyną i Rosją, które udało nam się wygrać rzucając zwycięskie bramki w ostatnich minutach. Przeciwko Duńczykom na cuda w polskiej bramce jednak liczyć nie można było.