Przed kilkoma laty spotkania Legii z Wisłą Kraków były odpowiednikiem dzisiejszych starć z Lechem Poznań. I to Legia występowała w roli pretendenta, a Wisła była starym, sytym, mistrzem. W latach 2003–2011, czyli w okresie gdy Bogusław Cupiał nie szczędził pieniędzy na klub, krakowianie zdobyli sześć razy mistrzostwo Polski. W tym czasie Legia raz wyszarpała trofeum Wiśle, trzy razy została wicemistrzem i tyle samo razy zajmowała najniższe miejsce na podium. Dziś to oczywiście już tylko dość odległe i coraz bardziej zakurzone wspomnienia.
Wisła nie wygrała w Warszawie od ośmiu lat – po raz ostatni triumfowała w stolicy w maju 2010 roku. Do zwycięstwa 3:0 poprowadził ją Henryk Kasperczak, a hat tricka strzelił jeden z czterech zawodników, którzy wciąż są w kadrze drużyny: Paweł Brożek (pozostali trzej to Arkadiusz Głowacki, Rafał Boguski i Patryk Małecki). Innymi słowy Wisła nie wygrała jeszcze na nowym stadionie Legii, który już wcale taki nowy nie jest – otwarto go w maju 2011 roku. Od tamtej pory w dziesięciu ligowych spotkaniach Legia wygrywała sześć razy, padły cztery remisy.
I tym razem Wisła oczywiście faworytem też nie będzie. Na Legii i Romeo Jozaku z całą pewnością większego wrażenia nie robi wynik krakowian z weekendu: 3:1 ze Śląskiem Wrocław. Trzy bramki zdobył Carlitos, który dzięki tym trafieniom został liderem klasyfikacji strzelców (19 goli).
W Gdańsku w Legii zadebiutowali kolejni nowi piłkarze, sprowadzeni zimą do Warszawy. W podstawowym składzie znalazł się 25-letni pomocnik z Portugalii – Cafu, który szczególnie w pierwszej połowie pokazał, że kibice mogą z radością czekać, aż się zaaklimatyzuje i dojdzie do formy.
W drugiej połowie z ławki wszedł wypożyczony z Lazio Rzym środkowy obrońca rodem z Brazylii Mauricio, a pierwsze minuty w ekstraklasie były udziałem Briana Iloskiego. Tym samym w Legii w tym sezonie zagrało już 40 zawodników! Dla porównania w Wiśle to 30 piłkarzy, w Lechu 27.